Aktualny czas: 26-04-2024, 01:16 Witaj! (LogowanieRejestracja)

Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kryzysy życiowe
Autor Wiadomość
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #1
Kryzysy życiowe
Myślę sobie, że wielu z nas konfrontuje się z tym, że jest DDA w sytuacji jakiegoś kryzysu życiowego, ciągu niepowodzeń albo wtedy, kiedy dotychczasowe sposoby radzenia sobie zaczynają zawodzić. Ja bardzo lubię myśleć o takich trudnych momentach w życiu jako o punktach zwrotnych, jako początku zmian w życiu i obraniu nowej drogi. Tak widziany kryzys pozwala odnaleźć w swojej trudnej sytuacji właśnie te aspekty, które mogą zostać wykorzystane do tego, by narodziła się nowa jakość w naszym życiu. Zacytuję poniżej coś, co ściągnęłam z pewnego artykułu:

Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer


Bardzo mi się podoba ten cytat i dlatego polecam Wam przeczytanie całego artykułu:
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=553

oraz zachęcam do rozważań na temat jasnych stron nieciekawego położenia, w którym się znaleźliście.
Znalazłam w sieci również to:
http://www.opoka.org.pl/zycie_kosciola/k...ryzys.html
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-05-2011 18:45 przez Alex.)
17-05-2011 18:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #2
RE: Kryzysy życiowe
Myśl cyt."Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie. " -tylko pozornie konstruktywna i budująca,moim zdaniem to myśl nie przemyślana i tkwi w niej niebezpieczna pułapka -jaka ??? odpowiem jak Ktoś zapyta ,nie wcześniej ,a może Ktoś odpowie??? nie pytany???Wybór należy do Ciebie.???? noooo nie zawsze jednak !!!!

Podpowiem że w życiu bywają "PREZENTY HAMUJĄCE ROZWÓJ" -i są przeszkodą i ja dostając taki prezent ,najpierw sobie współczuję ,ale krótko i dla zasady ,a póżniej nie dziękując staram się iść dalej mając taki prezent "W TYLE" Smile Smile Smile i nie wracam sam do niego chyba że ktoś mnie zmusza ,ale wtedy zaczynam się po prostu wściekać i jawnie to pokazuję SZYBKO I NATYCHMIAST Smile Smile Smile
http://www.pozytywne.com/u/romanj522
może tooo ktoś odwiedzi ???
a to naprawdę polecam tylko trzeba obejrzeć do końca Smile Smile Smile
http://www.pozytywne.com/film/389/szalone-smiechy
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-05-2011 22:38 przez romanj522.)
18-05-2011 22:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Elżbieta Kalinowska Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 154
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #3
RE: Kryzysy życiowe
no, to pytam, jaka pułapka w tej myśli tkwi?

Zobacz jak przestać kręcić się w kółko i zacząć szukać rozwiązań. KLIKNIJ >>>
19-05-2011 00:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #4
RE: Kryzysy życiowe
Otóż sprawa jest dosyć prosta-nie wszystko co dostaję od życia jest prezentem,i słowo prezent niech nie traci swojego pierwotnego znaczenia bo prezent jednak kojarzy się z czymś dobrym i pozytywnym .Druga niepomijalna część przytoczonej myśli to kwestia współczucia sobie,jeśli los obarczył mnie czymś niechcianym i uciążliwym mam prawo sobie współczuć i troszkę "po-złorzeczyć" jest to normalny ludzki odruch i odwieczne wewnętrzne pytanie "dlaczego właśnie ja???",jednak nie do przesady żeby z rozpędu nie wejść na równię pochyłą ciągłego niezadowolenia i nażekania,ale kopniaka czy guza czy innej przypadłości nie nazwę "prezentem" żeby jak mnie kto przekonać usiłował Smile
Z gruntu nieprawdziwym jest też twierdzenie że "Kowalem swego losu każdy bywa sam" z tej prostej przyczyny że nie żyjemy na bezludnych wyspach i w każdym praktycznie naszym przedsięwzięciu ktoś zacznie się "szarogęsić" i psuć mniej lub bardziej skutecznie najlepsze nawet pomysły i na to nie ma rady.
Niezaprzeczalnym jest jednak fakt że możemy starać się przeciwstawić i jak to robimy -w jakimś stopniu wpłynie na wynik końcowy z naciskiem na słowa "w pewnym stopniu" ale akurat mnie to nie zraża Smile
19-05-2011 09:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #5
RE: Kryzysy życiowe
(19-05-2011 09:32)romanj522 napisał(a):  Otóż sprawa jest dosyć prosta-nie wszystko co dostaję od życia jest prezentem,i słowo prezent niech nie traci swojego pierwotnego znaczenia bo prezent jednak kojarzy się z czymś dobrym i pozytywnym

No właśnie rzecz w tym, że od nas samych zależy jakie znaczenie przypiszemy temu, co nas spotyka, to o to tutaj chodzi - o subiektywną interpretację zdarzeń. Ten temat jest bardzo szeroki i chciałabym z góry wykluczyć z niego do dalszych rozważań takie sytuacje jak śmierć bliskich i potworne katastrofy, bo inaczej będzie bardzo ciężko dyskutować. Podam przykład na to, że jednak sami uznajemy czy coś, co nas dotyka może być nieszczęściem i powodem do nieustającej rozpaczy czy też może zostać uznane przez nas jako swoisty prezent od losu stanowiący wstęp do nowego, lepszego życia. Wyobraźmy sobie kobietę, która popadła w depresję, ponieważ niewierny mąż zdradził ją po raz n-ty. Biedaczka może rozpaczać nad sobą, złorzeczyć mężowi i podłej kochanicy i nurzać się w tym błocie latami. Można tak żyć - nieustannie cierpieć i sobie współczuć. A można również dostrzec coś więcej w tym wszystkim. Można w swoim cierpieniu rozpoznać niezaspokojone potrzeby, zdefiniować je i poszukać sposobu na ich realizację. Wyobraźmy sobie, że dzięki tej 10-tej zdradzie, kobieta jest już tak zrozpaczona, że zdaje sobie sprawę z tego, że nie zazna szczęścia u boku małżonka, że nie tego oczekuje od małżeństwa. Zauważa również, że nieustannie cierpi i nie chce cierpieć dłużej. Może również dostrzec, że nie bez powodu jej małżeństwo wygląda jak wygląda, a małżonek robi nieustannie to, na co tylko ma ochotę. Może to być dla niej ważny moment do określenia tego, jak widzi związek dwojga ludzi i jak to się stało, że jej małżeństwo takie nie było. Może również zauważyć, że zdrady to nie wszystko, co w tym małżeństwie nie gra, może zrozumieć, że temu związkowi daleko do partnerstwa i wzajemności. Może w tym miejscu określić czego chce w życiu i jak to osiągnąć. Potem może się pozbierać i wewnętrznie zmieniona poszukać szczęścia gdzie indziej. A jak wyciągnie mądre wnioski z tego, co jej się przydarza, to jest duża szansa, że już nie popadnie w depresję z powodu nieudanego związku. Czy w tej sytuacji ta 10-ta zdrada i depresja w jej następstwie może zostać uznana również za prezent? Być może kiedyś w dalekiej przyszłości kobieta ta będzie nawet wdzięczna podłej kochanicy, że dzięki niej mogła uwolnić się z toksycznego małżeństwa by później spotkać prawdziwą miłość na swej drodze Wink

(19-05-2011 09:32)romanj522 napisał(a):  Druga niepomijalna część przytoczonej myśli to kwestia współczucia sobie,jeśli los obarczył mnie czymś niechcianym i uciążliwym mam prawo sobie współczuć i troszkę "po-złorzeczyć" jest to normalny ludzki odruch i odwieczne wewnętrzne pytanie "dlaczego właśnie ja???"
Ależ oczywiście, bez cierpienia nie ma kryzysu. Kryzys jest wtedy, kiedy jest mi baardzo źle, kiedy zaczynam nad sobą rozpaczać i pytać "dlaczego właśnie ja???" I mogę na tej rozpaczy poprzestać, do końca swych dni użalając się nad sobą. A mogę również przyjrzeć się temu pytaniu "dlaczego właśnie ja???" i spróbować sobie na nie odpowiedzieć, bo może właśnie jest tak, że moje cierpienie odsłania we mnie coś, co wymaga zmian. Mogę w tej całej sytuacji ujrzeć informację o tym, że coś we mnie i w moim życiu szwankuje. Gdyby nie doszło do takiej sytuacji, mogłabym dalej żyć tak jak żyję narażając się na wciąż nowe cierpienia.

Ja mam taką swoją osobistą teorię, że nie bez przyczyny pewne rzeczy są trudnością dla jednych ludzi, podczas gdy dla innych nie są. Dla mnie każda subiektywnie trudna sytuacja to lekcja, z której muszę się czegoś nauczyć. Jeśli się przyłożę i dobrze odrobię tę lekcję, podobna sytuacja już nie będzie dla mnie trudnością, bo zmienię coś w sobie.


(19-05-2011 09:32)romanj522 napisał(a):  Z gruntu nieprawdziwym jest też twierdzenie że "Kowalem swego losu każdy bywa sam" z tej prostej przyczyny że nie żyjemy na bezludnych wyspach i w każdym praktycznie naszym przedsięwzięciu ktoś zacznie się "szarogęsić" i psuć mniej lub bardziej skutecznie najlepsze nawet pomysły i na to nie ma rady.
Niezaprzeczalnym jest jednak fakt że możemy starać się przeciwstawić i jak to robimy -w jakimś stopniu wpłynie na wynik końcowy z naciskiem na słowa "w pewnym stopniu" ale akurat mnie to nie zraża Smile

Wpływ innych ludzi na nasze życie jest naprawdę ograniczony. Jeśli ktoś mi się ciągle szarogęsi i coś ciągle psuje, to moja frustracja w takich sytuacjach jest po to, żeby coś zmienić, a nie siedzieć i biadolić. I albo podejmuję radykalne kroki do zmiany otoczenia, albo robię coś innego równie ważnego - ustalam, że są rzeczy, na które nie mam wpływu. Pogodzenie się z pewnymi faktami i skupienie na tym, na co mam wpływ uwalnia do frustracji.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-05-2011 15:56 przez Alex.)
19-05-2011 15:41
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #6
RE: Kryzysy życiowe
Postaram się obalić tylko dwie tezy postawione przez Alex:
1. "Wpływ innych ludzi na nasze życie jest naprawdę ograniczony" przy tym ograniczeniu skutki tego wpływu są nieograniczone i nieobliczalnie nieprzewidywalne,nawet nie celowo zainicjowane, i samo życie mnoży przykłady ,ale taka właśnie jest uroda życia,i mnie to nieraz bawi ,złości wprawia w zakłopotanie doprowadza do prawie furii albo zdumiewającej radości.
Nie powiem jednak że to wszystko zależy ode mnie,bo nie jestem fantastą.To zależy od czynników zewnętrznych i tylko w pewnej mierze od mojego nastawienia do tego co mnie w "realu" spotyka.
Jeżeli z powodu jakiegoś dyskomfortu co pisze Alex rezygnuję z czegoś to jednak nie do końca sam kształtuję swoją rzeczywistość .
2. przykład 10-tej zdrady niedawno roztrząsaliśmy na spotkaniu grupy wsparcia, i jeden z obecnych zaczął wymieniać "Co zawdzięcza chorobie alkoholowej"-było tego sporo,ja na te pochwały wręcz choroby miałem jedno zdanie "Ty nic tej chorobie nie zawdzięczasz prócz kłopotów bo gdyby nie ona to nie wysilałbyś się teraz żeby było normalnie w Twoim życiu" i nikt nie odparł mojego twierdzenia.
To samo tyczy tej 10 zdrady ,gdyby partner nie zdradzał żyli by normalnie czyli standardowo szczęśliwie ,a zdrady partnera nie są prezentem dzięki któremu ta druga strona zmienia swoje życie na lepsze to nie prezent to przymus a jest to różnica między jednym i drugim.
Można dać komuś "przymusowy niechciany prezent" ale wtedy taki prezent traci swą pierwotną symbolikę i znaczenie,i ja tego prezentem nie nazywam niestety.
Gdybym po wypłacie zgubił wszystkie pieniądze i musiał jakoś przeżyć do wypłaty następnej -to to jest prezent czy przymus,no ale czegoś muszę się nauczyć nooo więc Prezent ??? czy przymus???
a odwrotna sytuacja ktoś zgubił ja znalazłem Prezent ,czy Przymus
a jeszcze inaczej ktoś zgubił ja zobaczyłem i podniosłem ,ale ten ktoś oskarżył mnie o kradzież a że miał tzw układy zostałem skazany i ....
prezent czy przymus
To są hipotetyczne sytuacje ale jakoś obrazują "Kowalem swego losu każdy bywa sam" no właśnie -tylko bywa i to jest cały urok życia Smile Smile Smile .
19-05-2011 19:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #7
RE: Kryzysy życiowe
Nie wydaje mi się, by moje tezy zostały obalone. Mam raczej poczucie, że moja argumentacja została zrozumiana niezgodnie z moimi intencjami lub patrzymy na to samo skupiając uwagę na zupełnie odmiennych aspektach.
Z braku czasu, odniosę się tylko do części posta. Do reszty napiszę coś jutro.

(19-05-2011 19:59)romanj522 napisał(a):  Postaram się obalić tylko dwie tezy postawione przez Alex:
2. przykład 10-tej zdrady niedawno roztrząsaliśmy na spotkaniu grupy wsparcia, i jeden z obecnych zaczął wymieniać "Co zawdzięcza chorobie alkoholowej"-było tego sporo,ja na te pochwały wręcz choroby miałem jedno zdanie "Ty nic tej chorobie nie zawdzięczasz prócz kłopotów bo gdyby nie ona to nie wysilałbyś się teraz żeby było normalnie w Twoim życiu" i nikt nie odparł mojego twierdzenia.
To samo tyczy tej 10 zdrady ,gdyby partner nie zdradzał żyli by normalnie czyli standardowo szczęśliwie ,a zdrady partnera nie są prezentem dzięki któremu ta druga strona zmienia swoje życie na lepsze to nie prezent to przymus a jest to różnica między jednym i drugim.

...gdyby nie było choroby...
...gdyby nie było 10 zdrady...

Tu mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy te 2 nieszczęścia SĄ FAKTEM, wydarzyły się i to nie na zasadzie gromu z jasnego nieba. Twój kolega jest chory bo sobie nie radzi sam ze sobą, ze swoimi emocjami, ze swoim życiem. Przyznasz, że nie każdy zapada na tą chorobę... To nie jest przypadek, że właśnie Iksiński na nią zachorował. Szereg czynników, które tkwią w nim samym oraz być może w okolicznościach zewnętrznych doprowadził do takiego ciągu zdarzeń, z którego rozwinęła się choroba alkoholowa. No i pytanie co dalej, jak podejść do faktu tej choroby? Można uznać, że to niezasłużone cierpienie, usiąść i użalać się nad sobą, podczas gdy problemy, które doprowadziły do tej choroby zostają nierozwiązane. Można nawet z samym alkoholizmem się uporać, ale funkcjonując dalej w ten sam sposób popaść w hazard lub jakieś jeszcze inne bagno. Nawet nie wpadając w kolejne uzależnienie, osiągnięcie szczęścia i zadowolenia wydaje się wątpliwe, kiedy człowiek ucieka przed życiem. A można również dzięki chorobie wreszcie się zatrzymać i wreszcie otrząsnąć. Sięgnąć dna po to, by coś w sobie w końcu zmienić. Jeśli to się uda, to owszem chorobę można uznać za swego rodzaju prezent, dzięki któremu można zmienić swoje życie na lepsze - bez konieczności ucieczki przed sobą i tym co niesie życie.

A na marginesie, to nie rozumiem romanj dlaczego odbierasz swojemu koledze prawo do własnego zdania na temat jego własnej choroby? Dlaczego narzucasz mu, co ma na ten temat myśleć?

A co do zdrady, to nie rozmawiamy tutaj o sytuacji, kiedy małżonek jest wspaniały i nie zdradza, bo rzeczywistość jest inna - zdradza i to notorycznie. Gdyby nie doszło do 10tej zdrady i depresji tej kobiety, mogłaby wciąż cierpieć w toksycznym małżeństwie i nic z tym nie robić. Kryzys, który się pojawił został w moim przykładzie wykorzystany konstruktywnie i pozwolił jej być wreszcie szczęśliwą, a nie zdradzaną po raz 11, 12 itd.

Uczepiłeś się słowa prezent i bardzo chcesz je rozumieć zgodnie ze standardowym rozumieniem. A może by tak mniej schematycznie podejść do jego interpretacji, nazwać to, o czym piszemy "prezentem"?
19-05-2011 21:21
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #8
RE: Kryzysy życiowe
Wkleję teraz link do artykułu, który moim zdaniem warto przeczytać w kontekście dyskusji o kryzysach życiowych, ale nie tylko... Mnie to "nie tylko" mocno poruszyło.
http://www.charaktery.eu/Moja%20historia...cie-drzwi/
20-05-2011 02:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #9
RE: Kryzysy życiowe
Smile cyt"Uczepiłeś się słowa prezent i bardzo chcesz je rozumieć zgodnie ze standardowym rozumieniem. A może by tak mniej schematycznie podejść do jego interpretacji, nazwać to, o czym piszemy "prezentem"?
-a czy takie podejście nie jest zakłamaniem rzeczywistości ,i na wymienionym przezemnie spotkaniu padł również temat prawa do własnego zdanie i jako przykład zostały urzyte drzwi a konkretnie ich kolor.Drzwi były białe a ktoś uznał że może twierdzić że są czarne.
Moja riposta była krótka -"możesz tak twierdzić ale ze wszystkimi tego konsekwencjami nawet z odpowiedzialnością za stwierdzenie,potwierdzenie lub rozpowszechnianie nieprawdy"
I jednak mam rację bo gdyby nie to że są pewne standardy i się ich przestrzega mielibyśmy "chaos" nie do opanowania.
Wolność chociażby słowa czy myśli też jednak musi mieć granice zdrowego rozsądku, dobrze że nie ma wpływowej grupy np fizyków którzy w myśl wolności twierdzili by że np przyciąganie ziemskie działa ,ale w przeciwnym kierunku. Smile przykład może przerysowany ale łatwiej sobie wyobrazić skutki nadmiernego liberalnego konformizmu.
20-05-2011 09:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #10
RE: Kryzysy życiowe
romanj
Na całe szczęście mamy tu wolność i ja będę interpretować słowo prezent według własnego uznania. Uważam, że jest jak najbardziej trafione, ponieważ wraz z kryzysem DOSTAJĘ szansę na zmianę swojego życia na lepsze.

Porównywanie sprawy koloru drzwi do użycia słowa prezent jako metafory jest jakimś nieporozumieniem. Podobnie, przykład z obszaru astrofizyki. Jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy tym, co można zbadać i obiektywnie oraz wymiernie ocenić a tym jak symbolicznie i subiektywnie nazwiemy wydarzenia z naszego życia, to ja uważam tę dyskusję za jałową i nie będę jej dalej kontynuować. Nie jest moim celem przekonywać Cię do czegokolwiek, nie mam ochoty pisać elaboratów tylko po to byś zrozumiał mój punkt widzenia. Każde z nas wypowiedziało się w temacie i tyle.

A jeśli masz ochotę we wszystkim, co Ci się przytrafia widzieć jedynie zło i nieszczęście, to Twoja sprawa "ze wszystkimi tego konsekwencjami"...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-05-2011 16:06 przez Alex.)
20-05-2011 13:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości