Aktualny czas: 19-04-2024, 15:49 Witaj! (LogowanieRejestracja)

Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kryzysy życiowe
Autor Wiadomość
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #11
RE: Kryzysy życiowe
Na zakończenie odniosę się tylko do jednego a mianowicie: "Na całe szczęście mamy tu wolność i ja będę interpretować słowo prezent według własnego uznania."
Moim zdaniem jeśli wolność nie idzie w parze z mądrością jest groźniejsza od "reakcji łańcuchowej"(też z fizyki wzięte) a dlaczego??? chyba tłumaczyć nie trzeba.
Nawet natura chociaż wolna ,rządzi się ściśle określonymi prawami a łamanie ich surowo karze,spróbuj np posadzić kwiatki na trawniku ,ale w zimie ,zostaniesz ukarana bo niestety umarzną ,spróbuj wsadzić drzewo ,ale korzeniami do góry -przecież jesteś wolna i możesz jak twierdzisz-:" według własnego uznania" i td.
I jeszcze jeden cytat "wraz z kryzysem DOSTAJĘ szansę na zmianę swojego życia na lepsze." co nie zmienia faktu że bez kryzysu też masz niezmiennie taką szansę zmiany ,a kryzys jest tylko i niekiedy czynnikiem który mobilizuje do działania ,ale bezsprzecznie jest też niepotrzebnym obciążeniem,które utrudnia tylko osiągnięcie zamierzonego celu,i nie trzeba tego udowadniać bo jest to oczywiste.
Domyślam się że zaprotestujesz że przykłady nie na temat i przerysowane i pewnie jeszcze coś,ale no właśnie ,ale czy wolność równa się że "według własnego uznania" ???
I tym optymistycznym akcentem również kończę ten temat co nie oznacza że nie będę go "śledził" Smile Smile Smile .
21-05-2011 09:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #12
RE: Kryzysy życiowe
Rozbawiłeś mnie tylko Smile

Niezmiennie pozostaję przekonana do tego, że to ode mnie zależy czy z kryzysu "zrobię" mur czy prezent. Mamy całkowitą wolność w interpretacji wydarzeń życiowych i stając w ich obliczu możemy skupiać uwagę albo na ograniczeniach albo możliwościach. Ja wolę to drugie i uparcie będę zachęcać wszystkich odwiedzających wątek (ale chyba oprócz romana), by spróbowali przyjąć podobną perspektywę.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-05-2011 10:29 przez Alex.)
21-05-2011 09:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #13
RE: Kryzysy życiowe
Ale czym Cię rozbawiłem -tym że mam rację??? Smile Smile Smile ,a jeżeli cieszy Cię dowolność interpretacji to proszę bardzo tylko prezentu czy podarunku w tzw normalności można nie przyjąć a tu cooo ??? dostajesz chcesz czy nie, a jeszcze gorzej jak taki prezent od losu okaże się w przyszłości "Puszką Pandory" no ale powalczyć można i nawet trzeba -ten kto tego nie robi jest albo leniem albo głupcem.
Ja z przeciwnościami walczę(z różnym skutkiem) ale wolałbym mieć nieraz łatwiej co też jest niezaprzeczalnie normalnym zachowaniem nie wynikającym z lenistwa czy konformizmu Smile Smile .
21-05-2011 11:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #14
RE: Kryzysy życiowe
Obiecałem śledzić wątek więc słowa dotrzymuję,ale żeby nie popaść w monotonię akademickiej dyskusji zmienię nieco przedmiot dyskusji.
Czy przytoczoną przeze mnie wcześniej "Puszkę Pandory" ofiarował ktoś z miłości życzliwości i innych pozytywnych pobudek i czy zastanowił się przez chwilę nad skutkami które w rzeczy samej "Jego dotyczyć nie będą".
To takie pytanie żeby nie być monotematycznym Smile
To stwierdzenie Smile cyt" Nie spodziewam się więc zobaczyć tu niczego więcej, poza próbą ciągłego (nie)tłumaczenia słowa "prezent". jest niepotrzebnym uprzedzeniem Wink rozbudzonym prawdopodobnie przez "zjawy z przeszłości" ale przez to chyba każdy musiał przejść nie wyłączając mnie.Pamiętam jak niecierpliwie oczekiwałem na 18-te urodziny,i po nich zdawało mi się że już do wszystkiego mam PRAWO dopiero czas mi uświadamiał powoli że w parze z prawami idą obowiązki,odpowiedzialność ,i wiele innych już nie tak ponętnych przypadłości jak posiadanie prawa do czegoś.
Np ogromną sztuką w życiu jest nie tylko posiadanie prawa do czegoś ale przede wszystkim jego egzekwowania z czym bywa różnie Smile.
Może w tym temacie jakieś interesujące przemyślenia lub przykłady z "ŻYCIA WZIĘTE" Smile
A to chyba jest cytat z Ciebie ALEX "Ja gdybym miała spróbować odpowiedzieć na to pytanie, to pierwsze, co mi się nasuwa to odwaga. Odwaga między innymi do tego, by widzieć rzeczy takimi jakie są, a nie takimi jak wygodnie byłoby je widzieć." Huh
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-05-2011 14:15 przez romanj522.)
21-05-2011 14:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #15
RE: Kryzysy życiowe
(21-05-2011 11:16)romanj522 napisał(a):  Ale czym Cię rozbawiłem -tym że mam rację??? Smile Smile Smile

Podążanie za Twoim tokiem myślenia w powyższych postach doprowadza mnie do jakiejś głupawki. Mój ścisły umysł odmawia mi współpracy, kiedy usiłuję z wielką uwagą śledzić Twoje myśli galopujące we wszystkich możliwych kierunkach - każda w inną stronę, bez ładu, składu i sensu. Po przeczytaniu fragmentu Twojego posta w tym temacie czuję się jakbym coś wzięła albo wypiła. Ja wymiękam, nie jestem w stanie komentować Twoich wypowiedzi w tym wątku, mówię szczerze.
Nie gniewaj się na mnie romanj za powyższy post, z całym szacunkiem, ale właśnie tak odbieram to, co tu piszesz.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-05-2011 00:56 przez Alex.)
21-05-2011 22:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #16
RE: Kryzysy życiowe
Nie gniewam się ale spieszę z wyjaśnieniem,otóż zarzuciłaś mi że czepiłem się słowa "prezent" więc troszkę zmieniłem i pytam teraz wprost czy "Puszka pandory była prezentem czy zwyczajną pułapką-na którą zresztą Pandora dała się nabrać -no ścisły umysł nie wyklucza pewnej wiedzy więc skąd ta "głupawka" u Ciebie.

""Prezent ślubny od Zeusa -"Puszka Pandory "to symbol nieszczęść, czegoś, co wywołuje mnóstwo nieprzewidzianych trudności, źródło niekończących się smutków i kłopotów."" to z mitologii i tylko przykład że warto przestrzegać zdrowych zasad bo gdyby Zeus swój podarunek opatrzył należytą nazwą np. pułapka- Pandora pewnie by nie otworzyła puszki i świat byłby wolny od nieszczęść i kłopotów a tak mamy co mamy Smile Smile Smile .
A skoro temat wątku to "Kryzysy życiowe " to chyba przemyślę sobie ten temat w takim kontekście np:Chcemy być szczęśliwi „na maksa” i nie chcemy, by życie nas bolało. Dodatkowo liczne książki, poradniki i szkolenia oferują nam pokazanie drogi, dzięki której unikniemy trudności i będziemy wiecznie radości i szczęśliwi. Fałszywy „keep smiling” robi furorę, a my sami, nie potrafimy dać sobie rady z niepowodzeniami, które nas spotykają. Jednak kryzysy wpisane są w ludzkie życie, każdy z nas może zachorować, stracić pracę czy doznać zawodu miłosnego. Jednak nikt z nas, nie myśli o tym, na co dzień. Każdy z nas uparcie wierzy, że jego, to nigdy nie spotka. Ulegamy magicznemu przekonaniu, że nam uda się przeżyć życie tak, by uniknąć poważnych problemów. A kiedy w końcu popadnie nas kryzys, narzekamy na los, Pan Boga i pytamy: „Dlaczego to właśnie, mnie dopadł kryzys?”. A wtedy świat odpowiada nam brutalnie: „A niby dlaczego nie Ty?, „Dlaczego Ty masz być wyjątkiem?”. My jednak i tak chcemy wierzyć, że możemy przeżyć je w stanie bezgranicznej szczęśliwości. Ale czy to jest możliwe? Ile z spośród ludzi, których znasz, znajduje się w stanie permanentnego szczęścia? Są tacy w ogóle?
22-05-2011 00:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #17
RE: Kryzysy życiowe
romanj, nie chcę byś czuł się ignorowany, kiedy nie odpisuję. Dlatego wyjaśnię Ci coś. To nie jest tak, że ja się z Tobą nie zgadzam czy też polemizuję. Ja już w tej chwili nawet nie mam jakiegokolwiek stosunku do tego, co piszesz. Ja odbieram to, co piszesz jako jakieś ciągi skojarzeń powiązanych ze sobą w sposób niemalże przypadkowy i nawet ciężko jest mi doczytać Twoje posty do końca. Dla mnie to jest po prostu w większości nielogiczne. Nie jestem aż tak zaangażowana w temat ani wolna od innych zajęć, by pomimo wewnętrznego sprzeciwu, rozbierać Twoje posty na czynniki pierwsze i zmuszać się do poszukiwania sensu w każdym z nich. Mam też wrażenie, że z całkiem spójnego tematu powstanie nam wtedy tutaj jakaś zupa wielowarzywna albo groch z kapustą. Posty zaczną się mnożyć, a coraz mniej z nich będzie dotykać istoty sprawy. Dlatego nie podejmuję dalszej dyskusji.

Przyznaję, że Twój ostatni post czytało mi się już znacznie lepiej, a ostatni jego fragment był całkiem spójny.

Może znajdzie się ktoś kto podejmie się polemiki, mnie osobiście to kosztuje jednak za dużo wysiłku i czasu.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-05-2011 00:50 przez Alex.)
22-05-2011 00:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #18
RE: Kryzysy życiowe
IdeaBig Grin
22-05-2011 01:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #19
RE: Kryzysy życiowe
Znalazłam świetny artykuł, który ładnie współgra z tym, co sama myślę na temat kryzysów życiowych. Pewnie z 10 postów bym napisała i bym tego tak nie ujęła jak tu. Wersja jakaś taka mało fajna technicznie, ale da się przeczytać.
http://www40.brinkster.com/profdeskonkryz/artykul1.html
22-05-2011 02:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #20
RE: Kryzysy życiowe
Napisałam tu wczoraj, że nie jestem aż tak zaangażowana w temat, co mogłoby sugerować, że mnie on nie dotyczy. Kiedy w nocy nie mogłam spać, zdałam sobie sprawę z tego jak BARDZO to wszystko traktuje o mnie. Wiecie co? Zrozumiałam, że ja aktualnie jestem takim chodzącym kryzysem, a w zasadzie kryzysami. Wieloletni koszmar zaowocował moim kryzysem. Ta cała nerwica, wyczerpanie psychiczne i okresy depresyjne to najgorszy kryzys w moim życiu. Uświadomiłam sobie, że tych kryzysów obecnie jest tak dużo równocześnie, że mogłabym spokojnie obdarować kilka osób. To jest kryzys celów życiowych, kryzys wartości w życiu, kryzys zawodowy, kryzys w relacjach z najbliższymi, kryzys stosunku do otaczających mnie osób i w końcu kryzys stosunku do samej siebie. I co najciekawsze, każdy z nich stanowi swoistą walkę tego, co stare z czymś nowym, co uparcie próbuje się wepchnąć do mojej świadomości i sposobu funkcjonowania. Praktycznie wszystko, o czym tu piszemy w różnych wątkach stanowi jakąś część tego mojego kryzysu...

Mam w tym wszystkim co się dzieje takie poczucie, że właśnie teraz dużo w moim życiu musi się zmienić, że wszystko posypało się jak domek z kart, że ta moja konstrukcja psychiczna, która umożliwiała mi dotychczasowe funkcjonowanie musi runąć i na jej fundamentach powstanie coś nowego, bo został osiągnięty jakiś punkt krytyczny. Ja to nowe po części już znam, po części przeczuwam tylko. W każdym z obszarów, o których pisałam powyżej nowe ściera się ze starym i walczą o pozycję. Czasami to nowe jest słabe i głupie, tak nieporadne, że nie wie jak zastąpić stare. Pewnie będziecie się śmiać z przykładów, które teraz podam. Jest tak: stare mówi "nie wolno Ci jeszcze odejść od komputera, bo nie skończyłaś pracy. Możesz nie dospać, nie dojeść, ale MUSISZ zrobić to i to". A nowe kłóci się "przecież jest późno, POTRZEBUJĘ odpoczynku" i tym razem wygrywa nowe. Następny dzień jest wg nowego zatem, więc myślę o tym, czego potrzebuję i na co mam ochotę. No ale myślę sobie, że przecież nie mogę się tego stale słuchać, nie mogę cały dzień robić tylko tego, na co mam ochotę. Może zatem wrócić do starego, wtedy wszystko było jasne. Ale ja już nie chcę starego, bo stare mnie wykończyło, tylko jak to wszystko poukładać teraz z nowym w rolach głównych... Albo jeszcze inny przykład: całe życie drżałam przed negatywną opinią otoczenia i poszukiwałam akceptacji, a teraz jest już nowe w tym miejscu. To nowe nie przejmuje się opinią otoczenia, wie i robi swoje. Jednak czasami zastanawiam się nad tym nowym, które już zdominowało ten obszar i mam wątpliwości czy to normalne tak sobie żyć nie licząc się z opinią otoczenia? Czy to dobre, czy to zdrowe? Nowe jest poza tym asertywne, ale czasami się go boję, bo np mówi szefowi, że coś mu się nie podoba... Czasami odchodzenie starego wzbudza mój lęk, np boję się tego, że już czegoś się nie boję Wink

Jak to teraz będzie po tym kryzysie? Czuję się taką poczwarką obecnie. Zatrzymałam się w życiu na taki długi okres, trochę odizolowałam od otoczenia i przepoczwarzam się w tym swoim kokonie. Przyjemne to nie jest, to dziwny stan - są górki i dołki. Jednak już czuję tego motyla, choć jeszcze wygląda dziwacznie i ma trochę z gąsienicy. Może pomyślicie sobie po przeczytaniu tego posta, że ja jakaś nawiedzona jestem, ale powiem Wam coś. Może ten motyl nie będzie jakiś zjawiskowo piękny, może powstaje zwykły bielinek kapustnik, ale ten motyl, w przeciwieństwie do gąsienicy, będzie umiał sprawnie latać i doleci tam, gdzie tylko chce Smile Już teraz wierzę w tego motyla.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-05-2011 00:10 przez Alex.)
22-05-2011 23:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości