Długo się zbierałam na to żeby tu zaglądnąć i napisać. jestem Gośka od ponad roku jestem mężatką(alkoholika) niestety problem był już dużo wcześniej-ale wtedy chyba nie chciałam tego widzieć
bardzo Go kocham i czuje że się oddalamy od siebie-mamy małego synka i chyba dzięki niemu zrozumiałam że jestem osobą współuzależnioną od alkoholika próbuje jakoś namowami wpłynąć na męża ale nic a nic nie dociera i wręcz przeciwnie-mówi że to ja mam problem i robię z igły widły, że przecież napić się z rodziną to nie jest nic złego(otóż nie jest jeśli ktoś nad tym panuje i pije żeby się tylko napić a nie upić)
mam powoli tego dość,szukam pomocy wszędzie-tylko przecież sama nic nie zdziałam. mąż miał ostatnio wypadek pod wpływem alkoholu-teraz jest cały pozszywany ale nic go to nie nauczyło a nawet obwinia o to mnie bo jak wróćił do domu pijany to na niego nakrzyczałam i poszedł pić dalej i wtedy to sie to stało. do pewnego momentu sama się obwiniałam za wszystko i nawet za każdym razem go tłumaczyłam i widziałam winę wyłącznie po swojej stronie(jakbym sie zachowała inaczej to by się nic nie stało) ale teraz widzę problem. ale sobie z nim sama nie radzę
pomóżcie proszę