Kiedy czytam Twoje zwierzenia to widzę w Twoim chłopaku siebie z przed wielu lat,i zadam znów to pytanie co zrobić żeby "Wilk był syty(to Ty) i owca cała(to On)" czasem trzeba coś poświęcić!!!.Czy koniecznie Siebie???
To nie jest wróżenie z fusów twój chłopak jest alkoholikiem,i to jest fakt,można temu zaprzeczać,ale to nie zmieni stanu faktycznego.
W tej chorobie nie istnieje pojęcie silnej woli miłości i innych uczuć z "Górnej półki"i sami z pewnością sobie z tym nie poradzicie,dlatego Elżbieta bardzo słusznie poradziła Tobie cyt."Ale nawet jeśli on nie będzie chciał to pomocne będzie jeśli Ty pójdziesz sama porozmawiać."
Jeżeli znajdziesz wsparcie i fachową pomoc to Twój chłopak a i Ty przy nim macie jakąś szansę -w przeciwnym razie Twoje koleżanki mają rację bo czasem trzeba coś poświęcić żeby nie było żalu po straconych latach.
Jeżeli Twój chłopak nie zabierze się za siebie,i nie zrobi tego dla Ciebie tylko dla siebie wyłącznie żeby Ciebie nie stracić bo jest mu z Tobą z pewnością dobrze -to strata będzie przede wszystkim Jego nie twoja Ciebie co najwyżej zaboli ale przejdzie po czasie a On ???
Przejdź się najpierw sama do psychologa ale specjalisty od uzależnień (są przy ośrodkach odwykowych albo MOPS) i porozmawiaj co dalej robić -bo temat jest trudny i niemożliwy do "kompleksowego" rozwiązania na forum.
Jesteście jeszcze bardzo młodzi bez zobowiązań wobec siebie np dzieci wspólne mieszkanie małżeństwo (niekonieczne dla poprzednich zobowiązań) i jeżeli dasz się wmanewrować w coś naprawdę zabójczego to zmarnujesz kawał życia,nie tylko swojego.
To co napisałem to nie ze słyszenia,kiedyś byłem taki jak On i długo broniłem swoich nieprawdziwych racji dlatego potraktuj to z całą powagą ale i z e spokojem,i powtażam cytat z posta Elżbiety"Ale nawet jeśli on nie będzie chciał to pomocne będzie jeśli Ty pójdziesz sama porozmawiać."
Trzymam za Was kciukolki.
Cyt."Nikt nie rodzi się alkoholikiem i nikt nie budzi się pewnego dnia w dziwnym miejscu, do którego nigdy nie poszedłby gdyby był trzeźwy. Uzależnienie rozwija się niepostrzeżenie a nawet przyjemnie..."