Michu, to jest bardzo dobry i kuszący niezmiernie pomysł, ale nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła żadnych ALE
> przerwa na reklamy: w tym miejscu chciałabym korzystając z okazji przeprosić Was za mój syndrom ALE i podziękować za cierpliwość wobec mnie
<
po reklamie
Masz rację, pojechałby sam najwyżej i niech robi co chce. Nie byłoby mi smutno, że zostaję w domu, bo i tak nie pociągają mnie te rodzinne imprezki, więc żadna strata, raczej czysty zysk
Masz również rację, że jednak pewnie by myślał, że jak przyjdzie co do czego, to ja i tak się złamię i będę prowadzić. Racja.
Teraz czas na ALE:
- ciężko będzie, bo rodzina jak mnie podsumuje i skomentuje, to oni nie zrozumieją, bo nie wiedzą jak to jest i nazwą mnie po prostu histeryczką, powiedzą, że się obrażam, popisuję i urządzam przedstawienia, albo że jestem dzikiem bo w domu siedzę (słyszałam to niestety);
- no i jeszcze jednak ciągle jest ryzyko, że w tym momencie mama jeżeli poczuje, że jeszcze ona została, to powie, że też nie będzie prowadzić, albo powie, że też nie jedzie i podsumowując - nikt nigdzie nie pojedzie, ojciec się wkurzy i nachla się w 3D w domu; a rodzina cała będzie i tak się dopatrywała, że to moja wina, że ja głupia i wariatka jestem :/ ;
- no i niestety są imprezy, na które po prostu muszę iść, bo inaczej nie wypada - tak było np. w przypadku ostatniego wesela, na którym byłam (w bardzo bliskiej rodzinie); tatuś się oczywiście świetnie bawił;
(29-05-2011 17:13)Michu napisał(a): Wiadome jest to, że jak jedziecie gdzieś na imieniny, albo inną rodzinną uroczystość, to tam zawsze głównie chodzi o to, żeby się napić.
A tę złotą myśl trzeba w ramkę oprawić Micholku
bo to jest najświętsza prawda po prostu!