W tym temacie napiszę coś o sobie ale b.króciutko bo ciut czasu brakuje ostatnio,otóż ja nigdy nie doszedłem do wniosków w stylu ""kiedy piłem miałem jeden problem, odkąd nie piję mam ich tysiące". zawsze miałem świadomość istnienia problemów,mało tego miałem świadomość że te problemy kreuję przez moje nadmierne picie i że trzeba je będzie rozwiązać.
Zawsze przychodził moment kiedy przestawałem pić -żeby je właśnie rozwiązać i przeważnie w mniejszym lub większym stopniu byłem skuteczny.
Przyszedł jednak czas refleksji i pytanie czy robiąc kilka kroków w tył (pijąc alkohol) a następnie kilka kroków w przód (przerwa w piciu na rozwiązywanie powstałych problemów) i tak w kółko -to czy ja stoję w miejscu??? idę w przód ??? czy może się cofam.
Teraz już nie szukam odpowiedzi na te pytania bo straconego czasu i sił już nic nie przywróci,ale nie pijąc mogę jeszcze iść do przodu.
Chociaż ??? przecież E=mc2
Prawem natury jest trzeźwość
kiedyś w myślach zrobiłem sobie symulację i postawiłem w tym miejscu nietrzeźwość,i co wyszło ???? Koszmar nawet ptaki na niebie latały pijane a trzeźwych nietrzeźwi kierowali na leczenie z "trzeźwoholizmu"
,nie nie wcale nie śmieszne po prostu przerażający MATRIX,czyli "Świat równoległy"
Wniosek jest prosty pijąc żyję w jednym a nie pijąc w drugim świecie które wzajemnie nie mogą współistnieć,a skoro nie mogą to muszę wybrać
i wybrałem -nie chcę już więcej tracić,bo zbyt wiele już odzyskałem ,a koszty były niepotrzebnie aż tak duże.
Piłem nadmiernie przez 17 lat i w tym czasie straciłem wszystko -dosłownie,10 lat bezdomności też mam za sobą
ale teraz już mieszkam w nieżle wyposażonej kawalerce nie zalegam z płatnościami mam znowu prawo jazdy i Kogoś kogo kocham i z wzajemnością
i pojawiają się różne życiowe problemy ale nie rozwiązuję ich alkoholem,chociaż nieraz jeszcze korci.
To na razie tyle