Farmakologiczne leczenie alkoholizmu

[kiszony ogórek]

Witam ponownie. Pisałem o tym co zauważyła Elżbieta, o zamiennikach. Do Romanj522 - nie prosiłem się o ocenę mojej osoby, Na początku swojej pracy powiedziałem sobie, że jeżeli zrobię komuś krzywdę to odejdę. Pracuję do dzisiaj i mam coraz więcej pacjentów. Napisałem tylko swoje zdanie na ten temat. Nie odniosłem się natomiast do Twojej wypowiedzi co zrobię teraz. Piszesz, cytuję "Terapia jest w moim przekonaniu niezbędna bo pomaga wrócić na właściwe tory we wszystkich aspektach życia,samo niepicie jest tylko niepiciem ale jest podstawowym elementem żeby iść dalej" a za chwilę "ale muszę przyznać szczerze że nie daje mi to właściwie nic i tak było zawsze". Sprowokowany napiszę , że nie nabyłeś jeszcze tożsamości alkoholika dlatego jest Ci ciężko znaleźć wspólny język w społeczności alkoholików. Rozumiem teraz Twoje twarde stanowisko odnośnie chemii.
P.S. Przepraszam, że nie na temat

[robin]

(21-03-2011 23:07)kiszony ogórek napisał(a):  Sprowokowany napiszę , że nie nabyłeś jeszcze tożsamości alkoholika dlatego jest Ci ciężko znaleźć wspólny język w społeczności alkoholików. Rozumiem teraz Twoje twarde stanowisko odnośnie chemii.
P.S. Przepraszam, że nie na temat

Nie zgadzam się z takim stawianiem spraw. Alkoholików nie wolno dzielić na tych dobrych, bo podążających tzw "ścieżką" i tych bez tożsamości czyli "mniej wyrobionych". Łączy Nas to, że mamy świadomość własnej choroby i każdy ma prawo do własnej prawdy. Ja na przykład słyszę często że zatrzymałem się w miejscu kiedy uświadomiłem sobie swój alkoholizm ale nie mam zamiaru z tymi opiniami dyskutować. Tylko ja wiem jakie postępy poczyniłem i tylko ja odczuwam gorycz swoich porażek.Tylko ja wiem jak zmieniło się moje życie i jak dużo pracy przede mną.
A owa "chemia" to również droga, tak dobra jak każda inna, do wydobycia się z dna.
Pozdrawiam.

[romanj522]

Fajna dyskusja się zaczyna i bardzo dobrze.Ja nie zamierzam się wycofać z cytatów które przytoczył "kiszony ogórek" ani poglądów które mam ale proszę o odrobinę uwagi oto fragment cytatu
-",samo niepicie jest tylko niepiciem ale jest podstawowym elementem żeby iść dalej" czyli niepicie jest podstawą dalszego działania,i teraz nie chcę dyskusji na temat silnej woli czy motywacji i[/color]tp. bo każdy człowiek jakąś wolę i motywację do działania posiada,jeżeli jednak to nie wystarcza to temu służą właśnie środki wspomagające.
Do przemyślenia dla sceptyków - "buty są elementem wspomagającym nasze stopy szczególnie podczas chodzenia.Czy gdyby odebrać ludziom buty przestali by oni chodzić ??? ,a może tak na wszelki wypadek już zacznijmy na bosaka biegać codziennie bo jesteśmy przeciwni (my czyli sceptycy)wszelkim wspomagaczom-nawet tym dobrym "
w miejsce buty można podstawiać dowolnie i wyobrażać sobie efekty,miłej zabawy.

---

A teraz w nowym postcie dla "robin" tak trzymaj-czyli miej swoje zdanie.Ja zauważam różnicę między wspomaganiem a modyfikowaniem i środki farmakologiczne w moim przypadku modyfikują pozytywnie moje np.zapotrzebowanie na spożycie kolejnej dawki alkoholu,moje złe depresyjne nastroje czy nerwicowe zachowania,i nie jest to chodzenie na skróty,jest to tylko nieco inna droga do tego samego celu i jak by nie patrzeć w moim przypadku słuszna bo zwiększa moje szanse powodzenia,a zakładając że nie jest to wyścig tylko dążenie do celu to kto ma o to pretensje że modyfikuję przeszkody??? ci co lubią spać na desce z gwożdziami ??? ja przykrywam gwoździe materacem czyli "modyfikuję pozytywnie"

[kiszony ogórek]

Cały dzień uwierało mnie to, że w co najmniej niegrzeczny sposób odpowiedziałem na post "romanj522" krytykujący moje postrzeganie tematu. To są właśnie minusy internetowych dyskusji. W realu błędy można naprawiać na bieżąco. Przepraszam za moją nieasertywność.
Pozdrawiam

[romanj522]

Spokojnie ,ja nie prędki do obrażalstwa jestem ,a co do tego że na forum internetowym nie ripostuje się natychmiast to moim zdaniem lepiej ,bo nie dochodzi tak łatwo do zbyt ostrych wymian i jest czas na przemyślenie i powrót do tematu.
Z innej strony patrząc,to nieraz skrajnie odmienne zdania nie koniecznie są niesłuszne czy niewłaściwe,a nadają "kolorytu" prowadzonej dyskusji.
Ja osobiście jestem zdania że dla chorego,w każdej chorobie nie tylko alkoholikowi najkorzystniejsza jest terapia skojarzona czyli leczenie z wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków,i jest to teza nie przeze mnie wymyślona,twierdzą tak lekarze specjaliści.Ja pomimo że stosuję farmaceutyki to za namową mojej Pani Doktor,nie zaniechałem terapii i uczestnictwa w AA oraz grupie samopomocowej,a ponadto mam duży wkład własnej pracy nad sobą.
Ja po prostu jak doświadczony alpinista nie rezygnuję z żadnego punktu podparcia w drodze na szczyt- heh ale banalny banał ale też banalnie pomocny i prawdziwy.
Pozdrawiam .

[romanj522]

No i po dłuższej przerwie odwiedzam założony przez siebie wątek ,i co widzę ??? zainteresowanie jest jako takie ,wynika po ilości wyświetleń ale jest to zainteresowanie bierne co wynika z iliści wypowiedzi czyli postów w wątku.
Skłania mnie to do stwierdzenia że wiedza i znajomość tematu jest nadspodziewanie "nikła".
Ja w terapii farmakologicznej jestem już 3 miesiące i jedno co w skrócie i teraz mogę stwierdzić że żałuję że wcześniej nie zaproponował mi tego jakiś specjalista w zakresie leczenia uzależnień,straciłem przez to naprawdę duży kawałek życia.Przykro jest mieć tego świadomość ale lepiej późno niż wcale.
Dzisiaj tyle ,ale będę tu zaglądał,i jednak leczenie tzw. skojarzone -czyli farmakoterapia+psychoterapia +grupy wsparcia to moim zdaniem jedyna w miarę skuteczna droga do trzeźwego życia.Niezwykle istotna jest kolejność priorytetów jaką podałem,a dlaczego??? odpowiedzi są stosunkowo proste ,bo prawie oczywiste.
Jednak może zwykła ciekawość odwiedzających ożywi troszkę ten wątek??? .
Dla wyjaśnienia-dość długo nie pisałem w temacie żeby nabrać pewnego dystansu obiektywizmu i własnego doświadczenia.

[romanj522]

No i po półrocznym leczeniu nie odczuwam tej dawnej nieprzepartej potrzeby "wypicia" nastrój pogodny mam i jest dobrze,oczywiście uczestniczę w grupie wsparcia,ale teraz to uczestnictwo przybrało "nową jakość" zacząłem myśleć pozytywnie a nie jakiego wybiegu użyć żeby usprawiedliwić kolejne zapicie.
Teraz po prostu nie odczuwam potrzeby picia, to naprawdę pomaga w procesie wychodzenia z nałogu,chociaż mam świadomość że nie stanowi złotego środka, gdybym zaczął pić to pewnie piłbym znowu ,ale skoro nie odczuwam potrzeby picia to po prostu nie piję bo w jakim celu?? .
Dawniej nawet wyjście do sklepu po podstawowe zakupy było zdominowane myślą że "musi zostać chociażby na piwo" teraz już spokojnie robię zakupy chociaż wraca we wspomnieniach jak zamiast lepszej wędliny kupowałem kawałek najtańszego salcesonu żeby jeszcze piwko mieć,

---

Spojrzałem na ilość wyświetleń tego wątku,i czasem Ktoś go poczyta więc może również spróbuje ocenić w tej pięciogwiazdkowej skali na samej górze "okienka"

[romanj522]

Zamieszczam link do ciekawego artykułu Bogusława Habrata :
http://www.terapia.rubikon.net.pl/html/1...yna4_d.htm
myślę że warto przeczytać

[romanj522]

Widzę po sobie że to działa pewnie że sam też muszę coś od siebie dawaćale jednak jest dużo łatwiej nie pić niż kiedyś bez "TEGO" przychodzą mi czasem myśli żeby jakieś piwko albo coś ale zapominam o tym szybciej i żyję sobie SPOKOjnie dalej w trzeźwości .

[romanj522]

Dzisiaj znowu byłem u Pani Doktor po recepty na moją "farma-kolkę" ,zanim zaczęła przeglądać kartotekę zapytała jak długo już utrzymuję trzeźwość ,i była zdziwiona że jednak nadal nie piję ,bo zna mnie od lat i wie jak dawniej było, a było "od zapicia -do zapicia".
Nawet zauważyła że mój wygląd się zmienił.
Człowiekowi który pije zdaje się że wygląda normalnie,ale niestety tylko mu się zdaje.
No a jutro oczywiście na grupę.