Pogubiłam się…
Witam! Jestem nowa na forum, szukam pomocy i nie bardzo wiem nawet jakiej i gdzie. Czuję, że coś muszę zrobić z moim życiem, bo mam malutką córeczkę, za którą odpowiadam i którą bardzo kocham. Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od ponad dwóch lat. Przed ślubem zdawałam sobie sprawę, że mąż lubi od czasu do czasu wypić piwo, ale nie myślałam nigdy, że może być z tego taki problem. Po ślubie mąż przez kilka miesięcy codziennie wypijał 6 piw (często mocnych). Po moich namowach i prośbach obniżył ich ilość do 4. I tak jest do dzisiaj. Obojętnie, jaki to dzień tygodnia – 4 piwa obowiązkowe. Od czasu do czasu również whisky (choć rzadko), bardzo okazyjnie wódka (wesele, urodziny itp.). Mąż jest dość postawny, więc nie jest tak, że codziennie jest kompletnie pijany (aż tak te 4 piwa na niego nie działają), ale jest, jak się to mówi, „wypity”. Kilka razy (w ciągu tych dwóch lat) wrócił do domu naprawdę pijany (po spotkaniach z kolegami), poza tym pije tylko w domu. Nazywa siebie „smakoszem”, zbiera kapsle z piwa (takie bardziej oryginalne) i etykiety. Raz na 1-2 tygodnie zdarza się dzień, kiedy mąż nie pije. Ma stresującą pracę i twierdzi, że wieczorem musi się odstresować. Uważam, że jest alkoholikiem, a w najlepszym razie jest na drodze do alkoholizmu. Za nic w świecie nie chce przyjąć tego do wiadomości – wręcz przeciwnie, uważa, że to ja powinnam się leczyć i mówi, że nie jestem normalna, że „schizuję”. Do „schiza” absolutnie się przyznaję – mój ojciec jest alkoholikiem. Zaczął pić, kiedy miałam ok. 16-17 lat. Do ślubu mieszkałam z rodzicami – naoglądałam się dość, napłakałam dość, ale nie chcę tu o tym pisać. Mąż uważa, że z powodu mojej sytuacji w domu wyolbrzymiam jego poczynania, które przecież wg niego problemem nie są. Nie wiem, co robić, nie wiem, jak z nim rozmawiać. Nie wyobrażam sobie, że moja córeczka ma codziennie oglądać takiego tatę i wysłuchiwać bzdur o tym, jakie piwo jest super. Chciałabym też pomóc mojemu tacie, ale to już jest poważniejszy problem i zupełnie nie czuję się na siłach… Proszę, poradźcie, powiedzcie przynajmniej, ze nie jestem nienormalna, bo naprawdę gubię się bardzo… Nie wiem już sama, ile można wypić, ile nie, co jest normalne, a co nie. Kiedy czytam o objawach współuzależnienia, odnajduję je u siebie, ale za bardzo czuję się sama z tym wszystkim i naprawdę nie wiem, dokąd zwrócić się o pomoc.
|