Aktualny czas: 29-03-2024, 02:06 Witaj! (LogowanieRejestracja)

Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
Autor Wiadomość
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #21
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
Krótka historyjka o tym jak poznałam i polubiłam swoją złość Smile
Gdybyście jakieś 2 lata temu zapytali mnie czy się czasami złoszczę, odpowiedziałabym, że absolutnie nigdy, że jestem łagodna jak baranek Big Grin Tylko czasami narastała we mnie gigantyczna niechęć do kogoś albo straszne napięcie w ciele lub dla odmiany przygniatała mnie do ziemi 200kg apatia. Mechanizm był np taki: trudna sytuacja w pracy, ktoś zachował się niewłaściwie wobec mnie -> powstawała we mnie kula czegoś dziwnego, którą błyskawicznie chciałam ukryć przed sobą i przed światem, chowając ją jak najgłębiej w sobie i jednocześnie nie dając po sobie poznać, że coś mnie ruszyło -> od tej pory, ta kula była stale we mnie i na każde wspomnienie owej sytuacji/osoby generowała myśli typu: ale ten człowiek jest okropny! a takie myśli powiększały tę kulę i tak rosła sobie dalej. Czasami wspomniana osoba ponownie zachowywała się w sposób jaki mi nie odpowiada, dokładając do mojej kuli kolejne kilogramy. I tak kula rosła sobie i rosła. Wszędzie ją ze sobą zabierałam, stała się nieodłączną częścią mnie, nawet spać chodziłyśmy razem, chociaż zaśnięcie z nią było naprawdę trudne i rzadko się udawało, bo ona uniemożliwiała odprężenie i wciąż wywoływała te okropne myśli. W dodatku, coraz trudniej było ją ukryć przed światem, bo rozrosła się niebotycznie i coraz więcej wysiłku musiałam włożyć w to, żeby ją zamaskować. Groziło to eksplozją, a tego za wszelką cenę chciałam uniknąć. Aż w końcu stawała się nie do udźwignięcia. Rozsadzała mnie od środka powodując ciągłe napięcie mięśni, drżenia albo przemieniała się w lawinę bezradności z potokiem łez i odbierała mi chęci do życia przynajmniej na kilka dni. Czasami udawało mi się zrzucić kilka-kilkadziesiąt kg z tej kuli, np poprzez rozmowę z kimś bliskim, kiedy już nie byłam w stanie jej dźwigać. Ale zwykle nie udawało mi się pozbyć kuli w całości.
c.d.n
05-05-2011 22:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Elżbieta Kalinowska Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 154
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #22
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
czytam sobie ten wątek i myślę: "wrzucę tu swoje trzy grosze o emocjach i rozpoznawaniu" - ale ta opowieść Alex o kuli jest piękna, że szkoda mi jej przerywać jakimś wywodem o DDA i emocjach. Może innym razem ;-)

Zobacz jak przestać kręcić się w kółko i zacząć szukać rozwiązań. KLIKNIJ >>>
06-05-2011 00:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #23
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
c.d Krótka historyjka o tym jak poznałam i polubiłam swoją złość

...Życie z wielką kulą w środku było coraz trudniejsze. Świat był okrutnym miejscem, bo większość myśli o nim pochodziła z kuli, a ich treść była najczęściej taka: "jak ten zły człowiek może mi to robić?!", "jestem taka skrzywdzona"... Kiedy rozmiar kuli przekraczał moje możliwości pomieszczenia jej, sama próbowała wydostać się na zewnątrz. Szukała wyjścia przez żołądek lub gardło, a czasami umiejscawiała się w głowie i próbowała wyjść rozsadzając ją. Powodowało to mnóstwo nieprzyjemnych dolegliwości. Dodatkowo, oprócz kuli w którymś momencie zamieszkał we mnie lęk-przed-nie wiadomo-czym, skłaniając mnie do unikania osób/miejsc związanych z kulą. Lęk bardzo często pomieszkiwał w klatce piersiowej uciskając serce i utrudniając oddychanie. Tego było już za wiele!

Skąd wzięła się we mnie ta kula?! Jak powstawała?! Zaczęłam jej się przyglądać. Zauważyłam jak wyskakujące z niej myśli powodują jej rozrastanie się. Pomyślałam - no dobra, mam to. No ale co było na początku? Musiał być jakiś początek przecież... Co było wtedy, kiedy wpuszczałam kulę do środka? Długo myślałam nad tym i w końcu - eureka! To była ZŁOŚĆ w mojej głowie.

Postanowiłam nigdy więcej nie wpuścić do środka już żadnej kuli! Tylko jak to zrobić - to było trudne pytanie... Obserwowałam siebie i swoje reakcje. A że życie dostarczało wielu okazji do eksperymentów i obserwacji, długo nie musiałam czekać na moment: "uwaga-będzie kula!" Z przerażeniem odkryłam, że stale się złoszczę! Czy to normalne złościć się kilka razy w tygodniu?, myślałam. Kiedy taki moment nadchodził, wiedziałam, że nie mogę wpuścić złości do środka, tylko jak najszybciej wyrzucić ją z mojej głowy na zewnątrz zanim zamieni się w kulę. Czas był tu bardzo ważny, bo kula już w głowie zaczynała produkować myśli, którymi się karmiła, więc opóźnione wyrzucenie jej oznaczało znacznie większy kaliber złości. W dodatku, jak wiemy miała zdolność szybkiego zadomowiania się we mnie. No więc co robić? Najłatwiej byłoby krzyczeć - natychmiast, od razu i na nic nie czekać. Jednak zdrowy rozsądek podpowiadał, że to nie będzie dobre dla nikogo. I kazał mi za każdym razem jak się pojawi złość, przez chwilę przyjrzeć się jej. Zapytać: "dlaczego powstałaś? Co chcesz mi powiedzieć? Co mogę zrobić żeby Ciebie nie było? A ona bardzo rozmowna się okazała i grzecznie mi odpowiadała: "Powstałam, bo Kaśka próbuje obarczyć cię tym, co sama powinna robić. Powiedz jej, że to ci się wcale nie podoba i że nie będziesz pracować za nią. Jeśli to dla mnie załatwisz, ja po prostu zniknę (tylko zachowuj się kulturalnie, nie mam ochoty na spotkania z agresją). Wrócę tu jak nic się nie zmieni i będziesz wtedy musiała zrobić coś innego" Słuchałam się jej od tamtej pory, okazała się być mądrym doradcą i zawsze była słowna - odchodziła wtedy, kiedy udawało mi się zmienić sytuację, która ją zrodziła.

Od tamtej pory żyjemy w komitywie ze złością i już nigdy więcej nie zameldowałam u siebie żadnej kuli.

The end Smile

Historia ta została oparta na najprawdziwszych faktach. Żadna postać nie jest fikcyjna, no może z wyjątkiem Kaśki, której imię zostało zmienione.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-05-2011 15:38 przez Alex.)
06-05-2011 15:21
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #24
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
(06-05-2011 00:09)Elżbieta Kalinowska napisał(a):  czytam sobie ten wątek i myślę: "wrzucę tu swoje trzy grosze o emocjach i rozpoznawaniu" - ale ta opowieść Alex o kuli jest piękna, że szkoda mi jej przerywać jakimś wywodem o DDA i emocjach. Może innym razem ;-)

Elu, bardzo prosimy o ten wywód Smile My tego bardzo potrzebujemy.
Cieszę się, że historyjka się podoba. Potrzebowałam podzielić się z Wami swoim doświadczeniem. Ludzie dookoła mnie są raczej kuloodporni Wink , nie zrozumieli by.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-05-2011 15:41 przez Alex.)
06-05-2011 15:35
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #25
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
Michu, skoro Twoja złość przychodzi kilka razy w ciągu dnia, widocznie ma ku temu powody. Ona nigdy nie przychodzi bez uzasadnienia.
(06-05-2011 15:51)Michu napisał(a):  Dziękuję Ci, że uznałaś, że zrozumiem. Na szczęście zrozumiałam i nie ma wstydu. Big Grin

Michu, jesteś rozbrajająca czasami Big Grin
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-05-2011 16:25 przez Alex.)
06-05-2011 15:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Elżbieta Kalinowska Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 154
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #26
Information DDA i tłumienie emocji
Ha, widzicie jaka sprytna jestem Cool - podzieliłam wątek.
Dziewczyny, żeby nadążyć za Wami trzeba użyć specjalnych narzędzi moderatora... Big Grin
Cieszę się z Waszej aktywności bo dużo ważnych i bardzo przydatnych rzeczy mówicie. Odłączyłam część wątku o złości - bo to bardzo ważny temat - warto go wyróżnić....

Wracając do DDA i tłumienia uczuć - jedno z drugim jest bardzo mocno powiązane, bo w świecie, który kręci się wokół alkoholu uczucia/emocje dziecka są dość kłopotliwe i nie bardzo jest na nie miejsce.
Dorośli kiepsko radzą sobie ze swoimi emocjami i w dodatku jest ich bardzo dużo.
Pijacy rodzić pije właśnie po to, żeby nie czuć. Chemia pozwala odciąć się od siebie i świata, "nabrać dystansu". Kiedy alkoholu nie ma, wszystko dociera silniej i boleśniej, więc pragnie się znowu pić (albo zażywać coś, co to szybko zmieni). Z czasem człowiek, nie tylko nie potrafi inaczej poradzić sobie z emocjami ale też staje się bardzie wrażliwy na ból i cierpienie.
Obok osoby pijącej jest druga, współuzależniona, która również żyje w oderwaniu od swoich emocji. Koncentruje się na swoim pijącym bliskim tak mocno, że traci z pola widzenia wszystko inne łącznie z sobą samą.

No i pojawia się w takiej rodzinie doświadczające dziecko. Ono nie myśli, nie rozumie, tylko doświadcza i wyraża swoje emocje. Widzicie, że kto dość kłopotliwe - to ma je wysłuchać i przytulić - pijany rodzic czy wściekły rodzic, rodzic skacowany, czy ten przemęczony, biorący na siebie całą odpowiedzialność za życie rodziny?
Kto z tych niedoświadczających osób, będzie dla dziecka wzorem konstruktywnego radzenia sobie z emocjami, kto je nauczy mówić o emocjach - a tym samym nauczy je rozróżniać i nazywać?

Np. Kiedy dziecko się złości to rodzic jest od tego, aby tę złość nazwać i pomóc przeżyć. Jeśli sam nie radzi sobie, ze swoją emocją to "sprzeda" dziecku swój destrukcyjny sposób.
Rodzić na złość dziecka może powiedzieć: "jesteś zmęczone" i ono nauczy się zakłamywać swoje doświadczenie, albo powie "nie wolno się złościć" i dziecko nauczy się, że złość trzeba zatrzymać w sobie, ew. można ją zamienić na lęk (tak, Michu twoja złość i lęk, mogą być powiązane).
Albo rodzic uda, że nic się nie stało i odwróci uwagę dziecka ku czemuś innemu - wtedy dziecko nauczy się wątpić w to, co czuje.
Ale co najważniejsze, dziecko szybko nauczy się nie obciążać rodziców, swoimi problemami.
Ten co pije nie jest kandydatem do zwierzeń, dziecko bardzo szybko uczy się nie ufać i nie dowierzać pijącemu rodzicowi nawet jeśli on/ona w danym momencie nie pachnie alkoholem i nie zatacza się.
Drugi rodzic ledwie ciągnie, wciąż próbuje naprawiać tego pijącego więc temu też nie bardzo można coś okazywać. Tym bardziej, że w swoim przeciążeniu może też reagować negatywnie, np. pomniejszając znaczenie problemów dziecka lub wręcz odpychając je - "bierz się w garść i nie histeryzuj"

Siłą rzeczy dziecko musi zrobić coś ze swoimi uczuciami samo, a to, co może zrobić dysponując bardzo ograniczonym słownictwem, bez możliwości abstrakcyjnego myślenia, to przestać je czuć. Tak się napiąć, tak się w sobie "otorbić" żeby ich jakby nie było.
A jak potrafi mówić to i tak nie znajdując słuchacza nie mówi.
Jak jest starsze to uczy się dobrze ukrywać swoje emocje, bo one obciążają rodzinę. Tzn. trudno powiedzieć koledze o swoim lęku, odnośnie picia rodzica. To jest tajemnica.
Mając tajemnice, nie da się nawiązać bliskich relacji a nie mając bliskich relacji nie ma się wokół ludzi do zwierzeń. Nie mając możliwości mówienia o emocjach traci się jasność co to są za emocje.
Do tego wydają się one mocno kłopotliwe. Otworzenie się na emocje to też otworzenie się na niewiadomą, na brak kontroli.
W świecie rodziny alkoholowej, wszystko jest nakierowane na zyskanie kontroli, więc to co ją osłabia jest zagrożeniem i trzeba to odrzucić.
Emocje to "nieuzasadnione histerie" i jest rzeczą wysoce podejrzaną uleganie im - oczywiście rodzice im ulegają ale jednocześnie zaprzeczają, jakoby to robili - nie pokazują ich, tłumią i karcą swoje dziecko z uleganie im. Chwalą natomiast wszelkie przejawy opanowania i odpowiedzialności.
A więc dziecko zamyka swoje emocje w świecie nienazwanych odczuć, napina swoje ciało, aby nie czuć i idzie w życie w takim pancerzu.
Co można z tym zrobić. Odwrócić bieg rzeczy - uznać emocje za ważne i realne. Dawać sobie, a w szczególności swojemu ciału czas i uwagę.
Zanim poczujesz emocje, zacznij skupiać się na tym jak czujesz swoje ciało. Tak najprościej ciepło, zimno, wygoda, niewygoda, ból, głód, nasycenie, rozluźnienie.
Tu na marginesie - jeśli w wyniku relaksacji czujesz napięcie to jest zrozumiałe - kiedy skupiasz się na swoim ciele, możesz zacząć czuć coś, co stało się tak naturalne, że przestajesz zwracać na to uwagę. Dla osoby przewlekle napiętej rozluźnienie nie musi być przyjemne, z reguły nie jest.
A zatem skupiaj się na sobie, na tym co czuje Twoje ciało, na tych emocjach, które potrafisz nazwać. Szukaj wyrazu dla tego co czujesz np, na takim forum - to bardzo dobry trening. albo w twórczości (rysuj, pisz wiersze, rób fotografie, tańcz ...)

Powstało tez pytanie "po co czuć" - przecież łatwiej jest nie czuć, bo wtedy nie boli kiedy ktoś Cię zrani. Trzeba pamiętać, że nie da się wyprzeć emocji wybiórczo - nie da się nie czuć bólu ale czuć przyjemność. To działa jak włącznik czujesz - nie czujesz. Chcesz być bezpieczny emocjonalnie to zapłacisz za to brakiem spontaniczności, radości i poczuciem niepewności.
Bo emocje są dla Ciebie drogowskazami którą droga podążać, która jest dla Ciebie dobra. Tzw. negatywne chronią Cię przed wchodzeniem "w krzaki" a te "pozytywne" pokazują którędy iść. Jeśli chcesz w swoich decyzjach oprzeć się wyłącznie na myśleniu nie będziesz wiedział co robić, bo pomyśleć można wszystko. To emocje mówią, co jest możliwe i sensowne.
Jeśli odetniesz się od swoich emocji, z czasem poczujesz, że Twoje życie jest jałowe i nie będziesz szczęśliwy.

Nie wiem czy to się składa w całość - jakby co to pytajcie.

Zobacz jak przestać kręcić się w kółko i zacząć szukać rozwiązań. KLIKNIJ >>>
09-05-2011 12:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #27
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
Dziękuję Elu za wyłożenie sedna sprawy. Absolutnie święta prawda to wszystko, co piszesz i niestety na własnej skórze doświadczyłam jak działa emocjonalne opancerzenie.

Dorzuciłabym do tego, co piszesz jeszcze taką uwagę, że chyba bardzo często jest tak, że w takich domach to nie tylko sprawy kręcące się wokół uzależnienia mają destrukcyjny wpływ. Myślę, że często w takich rodzinach są również dodatkowe bonusy jak przemoc - fizyczna i psychiczna, zaniedbywanie podstawowych potrzeb bytowych. I te bonusy byłyby niszczące nawet gdyby nie było uzależnienia. Albo w ogóle jakieś deficyty osobowościowe rodziców, które ujawniłyby się nawet bez uzależnienia. Jeśli np jest tak, że matka nie jest osobą empatyczną, jest niezdolna do odzwierciedlenia emocji dziecka, to jeśli na to nałoży się jeszcze alkoholizm, to już w ogóle tragedia. Nie znam statystyk, ale wydaje mi się, że w takich rodzinach bardzo często jest zbieranina wszelkich możliwych niekorzystnych czynników destrukcyjnych, a uzależnienie jest tylko jednym z nich, że rodzice w takich domach mają ze sobą dużo różnistych problemów nie tylko uzależnieniowo-współuzależnieniowych.

Smutne jest to, że to wszystko kształtuje się tak wcześnie, potem człowiek żyje i nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że z jego emocjonalnością coś nie gra, że mogłoby być inaczej. Dopiero jak wpadnie w uzależnienie, nerwicę, depresję albo wysiądzie mu zdrowie, to ma okazję dowiedzieć się, że coś w nim szwankuje. Ale to jest właśnie jedna z tych rzeczy, które napawają mnie ogromnym smutkiem, kiedy myślę o dzieciach z domów dysfunkcjonalnych - krzywdzeni w rodzinnym domu przez najbliższe osoby idą potem w życie i zbierają kolejne razy od życia i od ludzi. Ileż odwagi, samoświadomości i pracy trzeba zainwestować by pozbyć się tego balastu lub chociaż go pomniejszyć. A nie raz sięgnąć dna cierpienia. To takie niesprawiedliwe...
09-05-2011 14:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #28
RE: DDA i tłumienie emocji
(09-05-2011 12:50)Elżbieta Kalinowska napisał(a):  Szukaj wyrazu dla tego co czujesz np, na takim forum - to bardzo dobry trening. albo w twórczości (rysuj, pisz wiersze, rób fotografie, tańcz ...)

Przeczytałam cały post, po kilka razy wracając do niektórych fragmentów. Wszystko to prawda, niestety.
Co do wypowiedzi przeze mnie cytowanej - właśnie np. tutaj na forum jest mi łatwiej wyrażać swoje uczucia czy mówić o emocjach, ale pewnie to dlatego, że nikt nie widzi mnie na żywo, twarzą w twarz. Lubię robić zdjęcia, kiedyś trochę pisałam, czasem rysuję. Zdarza mi się też tańczyć i wtedy chyba najbardziej lubię wyrażać w ruchach i gestach to, co czuję; od samopoczucia zależy utwór, jaki wybiorę. Jednak żadnego z tych sposób wyrażania emocji nie jestem w stanie wyrazić publicznie, choćby przed jedną osobą. Nawet rysując, nie pozwalam nikomu spojrzeć, dopóki nie skończę (a też nie wszystkie rysunki pokazuję). Nie wiem, czy to źle. Może to nie ma znaczenia. Chyba przez taniec udaje mi się najmocniej pozbyć siedzących w środku emocji, ale możliwe jest to jedynie w samotności; na imprezach (kiedy już zdarzało mi się na jakąś pójść) nie lubię tańczyć a nawet jeżeli, to jest to zwykle bez wyrazu i bez...uczucia właśnie.
(09-05-2011 13:26)Michu napisał(a):  To jak dorosły już człowiek ma się nauczyć jak prawidłowo wyrażać i rozpoznawać uczucia? Ma zakodowane w głowie pewne zachowania, które jak się okazuje sa nieprawidłowe (...) Tylko skąd ma wiedzieć jaki sposób wyrażania uczuć jest prawidłowy, skoro nie zna żadnego? Książki są dobre ale tylko w teorii.

Mogłabym zacytować całą wypowiedź Michu, bo rękami i nogami podpisuję się pod jej postem i pytaniami w nim zawartymi.
Te właśnie zakodowane schematy, sposoby postępowania są tak silnie zakorzenione, że niezwykle ciężko jest je zmienić (przynajmniej dla mnie).
Z tym sposobem wyrażania uczuć jest jak z innymi rzeczami, których jako DDA nie nauczyliśmy się w naszych domach, bo nie mieliśmy odpowiednich wzorców. Skąd mamy wiedzieć, jak postępować, jak jest właściwie, skoro tego nie znamy? Jedyne, co jest nam znane, jest niewłaściwe i destrukcyjne dla nas samych a często pośrednio także dla innych?

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-05-2011 17:37 przez mycha88.)
09-05-2011 17:34
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #29
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
W moim przypadku jest akurat tak, że zmiana postępowania to jest coś, co mi przychodzi stosunkowo (bardzo stosunkowo Wink) łatwo. Dlatego uczenie się np nowych sposobów wyrażania emocji, komunikacji z ludźmi nie było dla mnie kłopotem. Dla mnie poważne kłopoty są na wcześniejszym etapie, tzn wtedy kiedy emocja się pojawia i chce być przeżywana. Miałam niestety zawsze słaby kontakt sama ze sobą i nawiązanie łączności Wink po tylu latach to nie lada wyzwanie! Ale już coś zaczęło się zmieniać i tu. Po pierwsze postanowiłam sobie, że pozwalam sobie na przeżywanie wszystkich emocji, powtarzałam sobie to tak długo, aż się gdzieś zakodowało. To też jest jakiś taki rodzaj zgody na siebie. A druga rzecz to taka uważność na to co się ze mną dzieje (tak jak pisze Ela) na zasadzie: o, coś się dzieje, co to jest tym razem?. Jeśli pierwsze połączyć z drugim to po pewnym czasie można realnie coś zmienić. Ja niestety jeszcze nie jestem w pełni wyremontowana i może nie powinnam się tak mądrzyć, ale naprawdę widzę poprawę. Wciąż jeszcze zdarzają się sytuacje, kiedy tej łączności brak lub są zakłócenia na linii, ale tutaj duże nadzieje wiążę z terapią.
09-05-2011 20:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
romanj522 Offline
Member
***

Liczba postów: 151
Dołączył: Jan 2011
Reputacja: 0
Post: #30
RE: Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć
Jeśli mogę ??? to wtrącę moje nie trzy grosze ,ale trzy nutki-chyba całkiem w temacie http://www.youtube.com/watch?v=7NcIgSeHE...detailpage
09-05-2011 20:53
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Ataki paniki-brak ujścia emocji-wpływ na ciało Kaja 1 5,571 13-03-2012 22:07
Ostatni post: Kaja
Heart Jak sobie radzić ze złością [split] Rozpoznawanie własnych emocji, uczuć Alex 19 23,466 16-06-2011 21:35
Ostatni post: romanj522

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości