RE: Czy warto nakłaniać alkoholika do leczenia
W tym wszystkim, o czym tu wszyscy ostatnio piszemy, nie uwzględnia się jednego, niezwykle istotnego aspektu. Jak się czyta to wszystko, to można odnieść wrażenie, że piszemy o pomocy osobie nieszczęśliwej, cierpiącej, bardzo potrzebującej wsparcia bliskich. I to się teoretycznie zgadza, ale jest pewne bardzo duże zastrzeżenie. Ta cierpiąca osoba nie przyznaje się do swojego cierpienia - jak pomagać komuś, kto tej pomocy zwyczajnie nie chce? Czy ktoś z Was doświadczał przez lata sytuacji, w których próbował uszczęśliwiać na siłę kogoś, kto twierdzi, że nie jest nieszczęśliwy i nie potrzebuje pomocy? Kogoś, kto tę pomoc odpycha, a nawet niweczy podjęte działania pomocowe? Romanj, próbowałeś kiedyś pomóc takiej osobie lub chociaż przy niej wytrwać? W imię tej pomocy, osoba pomagająca najczęściej dźwiga na swoich barkach niezasłużony ciężar obowiązków i odpowiedzialności za całą rodzinę plus dodatkowe obowiązki i stresy związane wyłącznie z alkoholikiem. Idźmy dalej, osoby takie bardzo często nie tylko odrzucają pomoc, ale wyrządzają realne krzywdy - okradają, stosują przemoc w najgorszej postaci. Ile lat ktoś w imię pomocy takiemu nieszczęśnikowi ma nadstawiać drugi policzek? W imię czego przepraszam? W takiej sytuacji dochodzimy do układu, w którym to życie tego nieszczęśliwego bardzo alkoholika staje się ważniejsze niż życie innych osób. Czy to jest w porządku? Bardzo ciężko jest pomagać i nieustannie wspierać kogoś nawet w takiej chorobie jak depresja, kogoś kto nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, sam nie daje wsparcia a nieustannie go potrzebuje. A co mówić komuś, kto tej pomocy nie przyjmuje i w dodatku świadomie czy nie NISZCZY ludzi, którzy mu pomagają.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-05-2011 19:23 przez Alex.)
|