A teraz Michu tobie też przyznaję rację i też w 100% jeszcze znajdę uzasadnienie z którym zgodzi się każdy bez względu na światopogląd, wyznanie czy przynależność (z wyjątkiem "autodestruktorów"
) jeśli przez nadmierne pomaganie ,rozdawanie i świadczenie dla kogoś stracisz zbyt wiele to nie dość że nie będziesz już mogła pomagać ale sama tej pomocy zaczniesz bardzo potrzebować ,i będziesz mogła mówić o szczęściu jeśli trafisz na kogoś kto BEZINTERESOWNIE CI ją da.
Dlatego wszystko z rozwagą,jeśli czasem można to też należy skorzystać z czyjejś pomocy w pomaganiu i taką pomoc w pomaganiu alkoholikowi powinna iść właśnie z ośrodków do tego przygotowanych.
Niestety takie ośrodki na pewnym etapie podrzucają otoczeniu alkoholika "kukułcze jajo" czyli osobę już niby uświadomioną ale nadal piekielnie potrzebującą alkoholu.
Teraz na moment powrócę do przykładu jedzenia -czy uda się ale tak na serio pytam wpoić psychoterapią przykładami z życia że jedzenie to nie koniecznie że może np iść w piłę pograć albo coś tam innego bardzo głodnemu i że jest syty a następnie spokojnie zostawić go w spiżarni.
Odpowiedż na to pytanie chyba jest kluczowa.
I znowu Alex w 100% zgadzam się z Tobą bo jak we wszystkim i każdej prawie chorobie są beznadziejne przypadki,ale skoro tak zacząłem tymi "%" strzelać to tak króciutko
Po dwie grupy pacjentów:
- jedna leczona konwencjonalnie czyli psychoterapia+ grupy AA + jakieś grupy wsparcia-i po trzech latach pozostaje 3-5 % zachowujących abstynencję
-druga wszystko to co wyżej + farmakologia zmniejszająca "głód alkoholowy -po trzech latach pozostaje 40-65% zachowujących abstynencję czyli zupełnie nie piją a u tych "przegranych" i tak jest widoczne zmniejszenie spożycia czyli chyba warto spróbować
A te dane i wiedzę zaczerpnąłem z kilku można powiedzieć niezależnych źródeł.Nie dawało mi spokoju tylko pytanie że skoro tak skuteczne to tak mało powszechne,no i odpowiedż też znalazłem i to odpowiedź bardzo wiarygodną coć nieco przerażającą ,ale we współczesnym świecie już mało co zaskakuje.