(06-06-2011 01:20)Elżbieta Kalinowska napisał(a): Gdy byłaś dzieckiem nie miałaś specjalnie wyboru, nie mogłaś sobie pójść i być w sytuacjach, w których można się spodziewać czegoś więcej niż przykrości. Więc Twoja emocjonalność działała sensownie i zgodnie z tym, w czym byłaś. (...) Teraz jesteś na progu dorosłości, która niesie ze sobą wiele zmian, a jedna z nich, niesłychanie ważna, to taka, że Twoje pole do działania i decyzji bardzo się zwiększa. (...) Dziś jeszcze to jest trudne dla Ciebie bo jeszcze nie jesteś w pełni niezależna (dopiero się stajesz)
Alex w innym wątku zaproponowała, żebym teraz spojrzała na to wszystko i zastanowiła się, co tak naprawdę mnie zdenerwowało. Wydaje mi się, że to nie było tak naprawdę nic na forum. To był wynik przeżyć związanych z domem, z rozmową przez telefon z ojcem, itd.
To prawda, że będąc dzieckiem nie miałam wyboru. Ale martwię się tym, że teraz, będąc już osobą jednak dorosłą, ciągle mam trudności z tymi emocjami, z panowaniem nad nimi i zachowuję się czasami właśnie jak małe dziecko, które będzie nogą tupać i walić pięścią w stół, bo wszystko jest znowu nie tak.
Właśnie jest problem z tą zależnością. Ciągle jestem na utrzymaniu rodziców i niestety to mnie znacznie ogranicza, bo np. nie jestem w stanie powiedzieć ojcu wszystkiego, co bym chciała, bo czuję, że to byłoby nie w porządku jednak. Poza tym, czuję się jakoś właśnie związana z tym domem ciągle i jakoś jestem gdzieś "pomiędzy", bo nie mogę jeszcze być sama i sama się utrzymać, ale w domu być ciągle też nie mogę, bo są kłótnie i spięcia :/
(06-06-2011 01:20)Elżbieta Kalinowska napisał(a): w takich stresowych okresach, zawsze robimy taki krok w tył w swoim rozwoju, bo brakuje energii na to nowe schematy. Trochę o tym piszę tutaj: http://ekalinowska.pl/nie-wygrasz-ze-soba
Bardzo mądry i ciekawy tekst. Postaram się wdrożyć go do swojego życia. Świetny przykład z raczkującym dzieckiem
takie obrazowe porównania są najlepsze.