No i po półrocznym leczeniu nie odczuwam tej dawnej nieprzepartej potrzeby "wypicia" nastrój pogodny mam i jest dobrze,oczywiście uczestniczę w grupie wsparcia,ale teraz to uczestnictwo przybrało "nową jakość" zacząłem myśleć pozytywnie a nie jakiego wybiegu użyć żeby usprawiedliwić kolejne zapicie.
Teraz po prostu nie odczuwam potrzeby picia, to naprawdę pomaga w procesie wychodzenia z nałogu,chociaż mam świadomość że nie stanowi złotego środka, gdybym zaczął pić to pewnie piłbym znowu ,ale skoro nie odczuwam potrzeby picia to po prostu nie piję bo w jakim celu?? .
Dawniej nawet wyjście do sklepu po podstawowe zakupy było zdominowane myślą że "musi zostać chociażby na piwo" teraz już spokojnie robię zakupy chociaż wraca we wspomnieniach jak zamiast lepszej wędliny kupowałem kawałek najtańszego salcesonu żeby jeszcze piwko mieć,
Spojrzałem na ilość wyświetleń tego wątku,i czasem Ktoś go poczyta
więc może również spróbuje ocenić w tej pięciogwiazdkowej skali na samej górze "okienka"