(16-03-2011 22:32)aska2520 napisał(a): Tylko jak to zrobic jak mieszka sie z kims takim? Czemu to wszystko jest takie trudne?????
Życie z alkoholikiem jest obiektywnie trudne i inne być nie może. Nie da się żyć z uzależnionym i mieć łatwo, lekko i przyjemnie. Zresztą w każdym związku jakaś porcja bólu jest nieunikniona. Nie da się być blisko nigdy nie zranić. Pewne związki jednak są tym bólem szczególnie nasycone i właśnie do takich należy związek z osobą przewlekle chorą.
Alkoholik nie wygląda na chorego - ma dwie nogi i dwie ręce (na ogół), gdy mówi wydaje się, że ma kontakt z rzeczywistością, więc bliskie osoby ulegają złudzeniu, że to co się dzieje to jedynie kwestia zachowania i silnej woli. Że jeśli był proszony żeby nie pić a pije to oznacza to, że "Przez kilkanaście lat nie zauważyłem nawet jak krzywdzę swoją rodzinę bo byłem otumaniony przez alkohol". Żył jakby w innej rzeczywistości, jakby w takim wygłuszonym pokoju, do którego nie dochodzą lub słabo dochodzą dźwięki z zewnątrz.
Musi coś naprawdę mocno walnąć, żeby to przedarło się przez wszystkie zasłony.
Problem w tym, że on ten wygłuszony pokój sobie zafundował aby nic do niego nie docierało, więc takie walnięcie może zadziałać tym, że on zacznie uszczelniać to pomieszczenie.
Musisz zrobić coś wyrazistego aby to do niego dotarło ale nie masz pewnośc, i czy jak to do niego dotrze, to w jakim kierunku go popchnie. Równie dobrze może zacząć chcieć się leczyć jak i bardziej pić.
I tu dochodzimy do tego, co jest prawdziwym problemem współuzależnionych - zależność. Trudność w podjęciu działania ze względu na siebie, troszczenia się o siebie, zaspokajania swoich potrzeb i brania odpowiedzialności za swój stan. Próbuja zapewnić sobie to, czego im potrzeba poprzez zmienianie pijącego, poprzez próbę przejęcia kontroli nad nim.
Jeśli mówisz o rozwodzie z pozycji osoby współuzależnionej to wierzysz, że on się przelęknie i przestanie pić. W efekcie mówisz o tym ale tego nie robisz a on pije dalej.
Jeśli mówisz o rozwodzie z pozycji osoby niezależnej to robisz to, bo wierzysz, że to jest dobre dla Ciebie i uznajesz swój brak wpływu na niego. Wówczas wyprowadzisz się naprawdę. A on moze będzie pić a może nie - nie o to tu chodzi.
Działania z pozycji osoby niezależnej są w jakiś sposób brdziej czytelne dla alkoholika i robią na nim większe wrażenie, choć nie koniecznie mobilizują do leczenia i trzeźwego życia.