Aktualny czas: 19-04-2024, 19:31 Witaj! (LogowanieRejestracja)

Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kryzysy życiowe
Autor Wiadomość
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #41
RE: Kryzysy życiowe
(24-05-2011 00:56)Elżbieta Kalinowska napisał(a):  A jak nie pije to trudno temat picia tak wyciągać z własnej i nie przymuszonej woli.

Święte słowa! Kiedy tata jest pijany, to wtedy łatwiej mi przychodzi coś mu powiedzieć, nakrzyczeć, wyrzucić z siebie złość, chociaż podświadomie wiem, że to rzucanie grochem o ścianę, bo i tak nie będzie tego pamiętał, ani nie weźmie sobie tego do serca.
Myślałam nieraz, że powiem mu o wszystkim, kiedy będzie trzeźwy, ale gdy już przychodził ten czas, to człowiek się po prostu cieszył, że jest trochę spokoju i wolałam nie zaczynać tego drażliwego tematu w obawie, że zepsuję atmosferę ciszy i spokoju a ponadto, że zdenerwuje się na mnie i pójdzie się napić, bo zawsze tak robi...

Co do filmu: "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", zaczęłam go oglądać kilkanaście minut temu. Wspaniały film, chociaż niezwykle trudny do oglądania, przynajmniej dla mnie. Cieszę się, że nie oglądałam go w kinie, bo bym się zaryczała na amen chyba, albo udusiła z powstrzymywania łez, które pojawiły się już po kilku minutach oglądania.
Będzie ciężko dotrwać do końca filmu, ale chcę go obejrzeć.
Dziękuję bardzo za podpowiedź z tym filmem.
(24-05-2011 14:01)Alex napisał(a):  Mycha, (...) Myślę, że kryzys Twój zrodził się również z tego, że masz już dość uczestniczenia w rodzinnych awanturach, to też ważne, że sobie to uświadomiłaś.

Zgadzam się. Dusiło mnie to bardzo długo i kiedy nagle wreszcie uświadomiłam sobie, o co chodzi, to poczułam z jednej strony ulgę, że wreszcie wiem, o co chodzi i dlaczego czuję się tak podle ostatnimi czasy.

(24-05-2011 14:01)Alex napisał(a):  Również w tym kryzysie pisałaś kilkakrotnie, że nie byłaś nigdy w związku z facetem i zastanawiałaś się nad tą sferą życia. Sądzę, że to wszystko są obszary, nad którymi możesz pracować i odnieść dużą korzyść z przepracowania tego.

Hmm, nie wiem czy dokładnie tak napisałam, no ale nie pamiętam dokładnie też. Faceci mnie tylko skrzywdzili, nie chcę być z nikim w związku. Pogodziłam się z tym i wybrałam sobie samotność. Chcę się czuć przede wszystkim dobrze ze samą sobą, bo inaczej będzie ciężko. Nie umiem być z kimś, chyba nawet nie chcę. Koleżanki mnie próbują gdzieś wyciągnąć na miasto, ostatnio wymyśliła jedna, że pozna mnie z jakimś fajnym kolegą, ale musimy iść na imprezę. Ale ja nie chcę. Nie potrzebuję kolejnych cierpień i problemów. Czemu inni uważają, że wiedzą lepiej, czego mi do szczęścia potrzeba? Że powinnam żyć tak, jak oni? Sad
Nie chcę nad tym obszarem pracować, bo nie chcę zmniejszać swojego dystansu i burzyć muru, jaki sobie postawiłam między mną a bliskimi relacjami z facetami. Nie chcę więcej przez nich cierpieć.

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-05-2011 10:57 przez mycha88.)
25-05-2011 10:51
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #42
RE: Kryzysy życiowe
Obejrzałam film do końca. Poryczałam się okropnie w trakcie i po nim. Nie wiem teraz już w ogóle co myśleć, co robić. Mam totalny bałagan w głowie, który muszę jakoś poukładać...
Mój ojciec ma już 54 lata, przecież nagle nie zacznie się leczyć i nie przestanie pić...

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-05-2011 12:53 przez mycha88.)
25-05-2011 12:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #43
RE: Kryzysy życiowe
Michu, dziękuję Ci bardzo za wsparcie i te słowa. Od razu poczułam się lepiej i już mam trochę mniejsze wyrzuty w stosunku do siebie. Ciężko właśnie tak jak mówisz płynąć pod prąd, kiedy inni wypominają, że "kto to słyszał, żeby samemu iść na wesele bez osoby towarzyszącej! wstyd!" albo "jak możesz nie chcieć iść na imprezę?", "poznam cię z fajnym kolegą, co ci szkodzi".
Pamiętam, jak szłam na wesele sama, a co niektórzy chcieli mi na siłę kogoś znaleźć jako osobę towarzyszącą :/

Masz rację, nie będę ulegać i godzić się, żeby ktoś na siłę gdzieś mnie wyciągał na imprezy, jeżeli ja tego nie chcę. Czemu mam iść i źle się tam czuć, nawet jeżeli innym wydaje się to dziwne i nienormalne. Jejku, od razu lżej mi się zrobiło Smile dziękuję Michu jeszcze raz!

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25-05-2011 14:29 przez mycha88.)
25-05-2011 14:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #44
RE: Kryzysy życiowe
Oczywiście mycho, że nic nie musisz. Ani na imprezy chodzić, ani faceta mieć. Możesz być singlem do końca życia jeśli tylko chcesz. Nikomu nic do tego. Życie pod prąd jest okropnie trudne i im człowiek starszy, tym jest trudniejsze, wiem coś o tym. Ja to przywołałam w tym wątku z 2 powodów. Gdzieś wcześniej pisałaś, że nie wiesz jak to jest być w związku z taką nutką żalu. I druga bardzo ważna rzecz nad którą może jednak warto byłoby się pochylić - zauważ, że na wszystkich facetów rzutujesz niezasłużone winy. Ktoś Cię kiedyś skrzywdził, krzywdzi nadal i przypisujesz to całemu gatunkowi męskiemu. Miałam kiedyś dokładnie tak samo i wiem jak ciężko się z czymś takim żyje. Absolutnie nie namawiam Cię do wiązania się z kimś na siłę czy też do życia wbrew sobie. Jednak myślę, że to ważna kwestia. Napiszę coś więcej o tym w wątku o związkach żeby tu nie zaśmiecać.
25-05-2011 14:37
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #45
RE: Kryzysy życiowe
(25-05-2011 14:37)Alex napisał(a):  zauważ, że na wszystkich facetów rzutujesz niezasłużone winy. Ktoś Cię kiedyś skrzywdził, krzywdzi nadal i przypisujesz to całemu gatunkowi męskiemu.

Bo było ich zbyt wielu, nie chodzi tu tylko o związki z facetami, ale o kolegów, rówieśników i starszych z czasów szkolnych. A ja po prostu nie chcę już więcej zaznawać od nich cierpienia.

Cytat: Napiszę coś więcej o tym w wątku o związkach żeby tu nie zaśmiecać.

OK.

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
25-05-2011 14:40
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #46
RE: Kryzysy życiowe
Myślałam nad tym, co wcześniej napisała mycha

(23-05-2011 18:12)mycha88 napisał(a):  Ja chyba nie jestem w stanie zauważyć niczego dobrego w tym, co już za mną, albo czego teraz doświadczam. Dla mnie to jest trochę takie doszukiwanie się na siłę sensu w tym, co nas spotyka, żeby zwyczajnie nie zwariować. Dotyka mnie kryzys, więc staram się tłumaczyć sobie, że w sumie dobrze, że stało się tak a tak, bo inaczej nie stałoby się tak.

To nie jest tak, że szukanie pozytywów i wychodzenie z kryzysu w sposób konstruktywny jest oszukiwaniem siebie samego. Nie chodzi przecież o to żeby udawać, że nic się nie stało, żeby negować istnienie negatywnych aspektów, czy też nie przyznawać się do negatywnych emocji. To byłoby wręcz szkodliwe. Jak pisaliśmy w innych wątkach zamiatanie uczuć pod dywan nie sprawi, że ich nie będzie, one wcześniej czy później dadzą przecież o sobie znać i to w sposób jakiego byśmy nie chcieli. Chodzi o to, by pomimo doświadczania tych wszystkich negatywnych skutków (a może właśnie dzięki temu doświadczeniu) zobaczyć w tym, co nam się przytrafia coś więcej. To od nas zależy na czym skoncentrujemy swoją uwagę. Kryzysy są czymś nieuniknionym w życiu każdego i jeśli spojrzymy na nie jako coś wyłącznie niszczącego, szkodliwego, to po każdym kolejnym kryzysie powinniśmy być słabsi i coraz gorzej radzić sobie w życiu.

Mycha, wyobraź sobie siebie za 10 lat - co wtedy chciałabyś myśleć o swoim obecnym kryzysie? Co chciałabyś by zostało po nim w Tobie? Chciałabyś być bogatsza o coś czy uboższa? Ja np bardzo lubię widzieć sens w tym, co mi się przytrafia i prawie za każdym razem pytam siebie: czego mogę się z tego nauczyć, co mogę wynieść dobrego dla siebie z tego doświadczenia.

Ja myślę, że to jest też tak, że to, na czym skupimy swoją uwagę zależy od tego do czego dążymy w życiu. Jeśli ktoś chce być prawdziwie szczęśliwy i spełniony to raczej będzie skupiał uwagę na tym wszystkim, co do tego szczęścia prowadzi. W sytuacji kryzysu będzie nastawiony na jego pozytywne zakończenie, będzie poszukiwał dróg do tego wiodących. Dla kogoś takiego szklanka zwykle jest do połowy pełna a nie pusta, bo tylko z tym, co jest w tej szklance można dalej coś sensownego zrobić, tylko na tym można budować. Natomiast ludzie, którzy przyjęli w życiu postawę wiecznie nieszczęśliwych, męczenników, będą w tym, co ich spotyka dostrzegać tylko to, co im tę ich niedolę tylko potwierdzi. W kryzysie zobaczą tylko to wszystko co negatywne, na tym się skupią i przy tym zatrzymają. Oni nie mają żadnego "interesu" w tym żeby dojrzeć cokolwiek pozytywnego, bo przecież ich celem jest niedola... To wszystko może nawet nie dzieje się do końca świadomie, być może i szczęśliwi i nieszczęśliwi wybierają nie do końca zdając sobie sprawę z tego. Wydaje mi się, że to wszystko działa trochę tak jak w tych teoriach o przyciąganiu - przyciągasz to, o czym myślisz. Jeśli myślisz o szczęściu, to szczęście przyciągasz, tylko moim zdaniem nie na zasadzie jakieś magii, tylko właśnie dlatego, że Twoja uwaga jest skupiona na tym, co może sprawić że będziesz szczęśliwy. A ponieważ poszukujesz takich rzeczy, jest szansa, że je znajdziesz i dobrze wykorzystasz.

To wszystko zależy też chyba od tego czy widzimy siebie jako "sprawcę" tego jak wygląda nasze życie. Ktoś, kto jest bierny wobec tego, co niesie życie, nie będzie aktywnie dążył do szczęścia. Jeśli w mniemaniu takiej osoby los zależy od fatum lub innych ludzi, to każda trudna sytuacja spowoduje poczucie bezradności i całkowite poddanie się temu, co go spotyka. Nie podejmie żadnego wysiłku, gdyż to nie w nim a w okolicznościach zewnętrznych leży rozwiązanie kryzysu.

Mam taką koleżankę, która ma wręcz niewiarygodną zdolność dostrzegania wyłącznie ciemnych stron tego, co ją spotyka. Czasami nie mogę się nadziwić jak selektywnie odbiera rzeczywistość. Początkowo jak ją poznałam, myślałam, że to coś przejściowego, że jakoś tak tymczasowo nie radzi sobie po prostu. Patrzyłam na nią zdziwiona: inteligentna, wykształcona, zaradna kobieta, która odnosi sukcesy, a jest wiecznie niezadowolona z siebie i z życia. Kiedy początkowo z nią rozmawiałam próbowałam jakoś pokazać jej pewne rzeczy, ale to było niczym grochem o ścianę. Potem zrozumiałam, że ona nie chce niczego zmieniać, nie chce być szczęśliwa, a spotkania z ludźmi są po to by się nad sobą poużalać. I tak użala się już ładnych parę lat...
29-05-2011 13:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #47
RE: Kryzysy życiowe
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to jednak próba stwierdzenia, że czarne jest białe :/ no ale może to wina moich silnie zakorzenionych schematów i mocnego oporu.

Cytat:Mycha, wyobraź sobie siebie za 10 lat - co wtedy chciałabyś myśleć o swoim obecnym kryzysie? Co chciałabyś by zostało po nim w Tobie?

Taki szmat czasu? Nawet nie wiem, czy dożyję. Nie chciałabym, żeby znowu coś we mnie zostawało z tych wszystkich kryzysów. Ciągle tylko coś zostaje i zostaje i jest już tego tak dużo, że ciężko to ze sobą wszędzie nosić.

Dalej piszesz, że chcąc coś w życiu osiągnąć, trzeba na tym skupić swoją uwagę, a nie tkwić w narzekaniu. I pewnie bym się z tym zgodziła, gdyby nie kolejne doświadczenia z minionych kilku ostatnich miesięcy. Wiem, że nie można siedzieć i myśleć „gdybym tak wygrała milion” i jednocześnie nawet nie wysłać kuponu. Ale czy można też z drugiej strony nieustannie go wysyłać? Czy lepiej zmienić grę?
Uwierz mi, że takiego pozytywnego nastawienia i takiej wiary w siebie i w to, że mogę w życiu osiągnąć wiele i spełnić swoje marzenia nie miałam chyba nigdy w życiu jak właśnie kilka m-cy temu. Miałam małe cele i jeden wielki – moje marzenie, którego realizacja rozwiązałaby zarazem mnóstwo innych problemów. Kilka razy próbowałam przełamać niepowodzenie w podejmowanych działaniach; niestety, za każdym razem nie wychodziło, aż w końcu kłopoty z kołataniem serca, słabością w miejscach publicznych itd. sprawiły, że marzenie stało się na nowo złudzeniem. Ale próbowałam, walczyłam. Wszystko na nic. Przeszłość wygrała po raz kolejny. Nie mogę niestety napisać, o co konkretnie chodziło, dlatego może ta wypowiedź będzie trudno zrozumiała.

Piszesz o koleżance – „inteligentna, wykształcona, zaradna kobieta, która odnosi sukcesy”. Niestety o sobie tego powiedzieć nie mogę i klops.

I jeszcze słówko co do zdania: „To wszystko zależy też chyba od tego czy widzimy siebie jako "sprawcę" tego jak wygląda nasze życie.”
Nie chodzi o to, że ja chcę usiąść i płakać i narzekać, jak to jest mi źle. Tylko podejmowanie jakichś działań stało się dla mnie znowu ogromną trudnością po tym kolejnym bolesnym upadku. To, co było kiedyś (a teraz zresztą też nie znaczy, że jest dobrze), jest jak złamanie nogi – zrośnie się i chodzisz, ale boli już na każdą zmianę pogody i tego nie zmienisz w żaden sposób.

Może po prostu nie ma sensu mi czegokolwiek tłumaczyć.

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-05-2011 13:52 przez mycha88.)
29-05-2011 13:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Alex Offline
Senior Member
****

Liczba postów: 285
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #48
RE: Kryzysy życiowe
(29-05-2011 13:52)mycha88 napisał(a):  Nie chciałabym, żeby znowu coś we mnie zostawało z tych wszystkich kryzysów. Ciągle tylko coś zostaje i zostaje i jest już tego tak dużo, że ciężko to ze sobą wszędzie nosić.

To może niech z tego aktualnego zostanie w końcu coś dobrego i budującego, a nie ciężki balast do dźwigania?

(29-05-2011 13:52)mycha88 napisał(a):  Piszesz o koleżance – „inteligentna, wykształcona, zaradna kobieta, która odnosi sukcesy”. Niestety o sobie tego powiedzieć nie mogę i klops.
Taaak, ona też niestety o sobie tego powiedzieć nie może i klops...
29-05-2011 22:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mycha88 Offline
Member
***

Liczba postów: 239
Dołączył: Mar 2011
Reputacja: 0
Post: #49
RE: Kryzysy życiowe
No klops, klops i miód z kaszanką... Confused
Może na terapii uda mi się w końcu zrzucić ten balast i pozostawić coś dobrego. Sama chyba nie dam rady tego zrobić. Na szczęście jeszcze tylko 2 tygodnie.
Smuci mnie tylko to, że będę całe wakacje bez i-netu, więc i bez Was Sad mam i-net w telefonie, ale nie mogę się w ten sposób zalogować na forum, mogę tylko czytać posty.
Hehe, jeszcze nic pewnego, ale chyba jednak udało mi się coś pokombinować i chociaż od czasu do czasu wpadnę jednak w wakacje na forum Wink

"Na półkę z napisem >>złudzenia<< nerwowo zerkają me sny"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-05-2011 23:50 przez mycha88.)
29-05-2011 22:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości