Kim są Dorosłe Dzieci Alkoholików

32

„Trawa pod moimi stopami” Bruno-Paul de Rock fragment:

Przychodzę z daleka. Z miejsca, gdzie „Czy mogę coś dla ciebie zrobić?” oznacza: „Przepełnia mnie lęk. Czy mogę zostać z tobą? Nie zostawiaj mnie!” Złość znajdowała tam wyraz wyłącznie w uprzejmym uśmiechu. Powstrzymywane łzy spływały do mojego wnętrza: gorący prąd, który szukał sobie ujścia poprzez moje gardło lub wtapiał się w żołądek.

Naczynie, wypełnione po brzegi zmartwieniami, których nigdy nie ubywało. Tak bardzo tęskniłem za kimś, kto by mnie nie oceniał, że nie miałem już odwagi spojrzeć komukolwiek w oczy. Słowa, które mogłyby mnie zbliżyć do innych ludzi, przestałem wypowiadać nawet w moich myślach. Dłonie, które pragnęły dotykać, stały się sztywne i zimne jak obcęgi, a skóra, tak bardzo tęskniąca za dotykiem, wbrew sobie unikała wszelkiej czułości.

Zwątpienie odgrodziło mnie od świata niczym czarny mur. A jakby tego jeszcze było mało, zacząłem znęcać się nad sobą w jeszcze inny, dużo bardziej bolesny sposób. Winiłem samego siebie za własne przygnębienie. Trwało to latami. Dzień za dniem czyniłem sobie wyrzuty z powodu wszystkich moich nerwic. Poniżałem siebie, karałem, skazywałem na piekło doskonałości pod hasłem: to be the best or not to be… Odbyłem wielką podróż. Nie wiem jednak, czy posunąłem się w niej choćby o mały krok naprzód.

Czasem mam wrażenie, że ta niezwykle długa droga, którą podążałem, okazała się okręgiem. Ilekroć drogę tę obierałem, wracałem niezmiennie do punktu wyjścia, który za każdym razem wydawał się leżeć coraz niżej.

Z szacunków wynika, że w Polsce żyje około 1,5 miliona dzieci alkoholików. Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) stanowią około 40 proc. dorosłej populacji Polaków. Z najnowszych badań wynika, że cechy do tej pory przypisywane DDA są również charakterystyczne dla osób pochodzących z rodzin dysfunkcjonalnych.

Kiedy dorosną, ich życie ułoży się w różne scenariusze: część z nich zacznie pić, część zwiąże się z osobami uzależnionymi, a pozostałe będą starannie unikać myślenia o tym, co wydarzyło się w ich dzieciństwie.

Możemy wyróżnić kilka typów Dorosłych Dzieci Alkoholików/Dorosłych Dzieci pochodzących z rodzin Dysfunkcjonalnych: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości.

Wyobcowani – przeważnie nie zdają sobie sprawy, że to, co przeżyli w domu rodzinnym, ma nadal wpływ na ich życie. Czują się inni, bardziej skomplikowani lub poplątani wewnętrznie. Zazdroszczą innym słabszych napięć wewnętrznych, mniejszych wewnętrznych obciążeń, o wiele rzadziej pojawiającego się poczucia smutku i osamotnienia. W kontakcie z innymi bardzo silnie kontrolują się. Mają poczucie, że ludzie z pewnością ich oceniają niekorzystnie.

Wielu DDA/DDD leczy się z powodu depresji – to smutni. Biorą kolejne leki, które nie przynoszą ulgi ani nie zmniejszają przygnębienia. Spotkania z psychologiem zwykle kończą na pierwszej wizycie. Boją się ruszyć to, co jakoś przyschło, przycichło.

Ich wspomnienia pełne są doświadczeń utraty. Mówią o braku uwagi i braku fizycznego bezpieczeństwa, o głodzie czy opuszczeniu. Dramaty z dzieciństwa są źródłem niewypowiedzianego bólu i smutku, których nie ukoi tabletka.

Są również DDA/DDD uświadamiający sobie, jak bardzo zostali skrzywdzeni, gdy byli dziećmi. Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: do tego z rodziców, który pił lub tego, który choć nie pił, także krzywdził. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi.

Istnieje grupa takich DDA/DDD, którzy sami zaczęli pić nałogowo (uzależnieni). Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia.

Niektóre Dorosłe Dzieci Alkoholików/Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcjonalnych, przyzwyczajone w dzieciństwie do zajmowania się innymi i pomagania najbliższym, wikłają się w związki z osobami, którymi trzeba się opiekować (np. z osobami uzależnionymi, z głębokimi problemami) – to współuzależnieni. Życie z partnerem, który nie wymaga opieki czy poświęcenia, uważają za nudne i poukładane.

Wielu DDA/DDD pracuje na odpowiedzialnych, dobrze wynagradzanych stanowiskach i odnosi sukcesy zawodowe. Potrafią pracować równie efektywnie za wynagrodzenie jak i za „dobre słowo”. Zaskakująco dobrze rozwiązują trudne zadania w sytuacji stresu i pod presją. Nie mają problemów z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków. Nie boją się trudnych zadań ani ryzyka. Są odpowiedzialni.

W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami. Świetnie potrafią radzić sobie z publicznymi prezentacjami – ludzie podziwiają ich opanowanie i spokój zewnętrzny, nie zdając sobie sprawy z tego, jak sprzeczne jest to, co widzą, z tym, co dzieje się „w środku” tych ludzi.

Poczucie niższości i niekompetencji towarzyszące Dorosłym Dzieciom Alkoholików/Dorosłym Dzieciom z rodzin Dysfunkcjonalnych zazwyczaj odzywa się w kontakcie z innymi osobami. Składa się na nie kilka czynników: kiepski obraz siebie wyniesiony z dzieciństwa, brak pozytywnych doświadczeń w bliskich kontaktach z ludźmi i brak podstawowych umiejętności interpersonalnych (rozmawianie, nawiązywanie bliskich relacji, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień).

Rzadko za poczuciem niższości stoi brak wykształcenia czy niezaradność. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. wyższe. Dramatem DDA/DDD jest to, że otoczenie najczęściej postrzega ich jako ludzi dobrze radzących sobie w życiu, bez większych problemów.

Ośrodek „Polana”

Podoba ci się:
  1. NickNick06-26-2012

    Zmiażdżyła mnie ta liczba…. około 40 procent dorosłych ludzi jest DDA, masakra i potem jeśli oni nie podejmą leczenia, to jest spora szansa na to, ze ich rodziny również będą dysfunkcyjne i kolejne dzieci się urodzą w tych rodzinach i jak dorosną również będą DDA i to się tak rozrastać może w nieskończoność ….. straszne.

    • nicknick11-03-2014

      Ciekawe jak to możliwe, żeby 1,5mln Polaków miało stanowić 40% dorosłego społeczeństwa…hmm…ciekawy mamy przekrój wiekowy społeczeństwa… :) . Też jestem DDA i żyję…może nawet lepiej niż niejedna osoba bez tego syndromu. To często ludzie bardzo wrażliwi, ale raczej nie potrzebują łzawej litości, ani nie są kosmitami pożerającymi bezbronne dzieci. Większość DDA cierpi w środku. Jakbyś mnie poznał/a to pewnie w życiu nie wpadł(a)byś na pomysł, że mi coś dolega.

  2. GośćGość08-01-2012

    jeśli 40% dorosłych jest DDA to znaczy, że każdy z nas na pewno kogoś takiego zna. namawiajmy ich do podjęcia leczenia. dzięki temu ich dzieci będą już żyć w innej rodzinie a liczba DDA będzie maleć.

  3. Kropka75Kropka7510-08-2012

    Oczywiście, że każdy z nas kogoś takiego zna.
    Miałam już chyba 25 lat gdy nagle okazało się, że moje trzy koleżanki to DDA. A potem na forum dla mam spotkałam kilkanaście takich matek, które były DDA.
    Po miesiącach pisania się ujawniły.

    Na pocieszenie dodam, że mają normalne domy i próbują dać swoim dzieciom to, czego same nie miały.

    Dużo słabiej jest z facetami. Przynajmniej w moim otoczeniu. Częściej powielają błędy swoich rodziców…

  4. MatiMati11-10-2012

    Hej !

    Nie łatwo jest mówić o tym, że jest się DDA. A matki DDA, jeśli nie piją, są wspaniałymi rodzicami i za swoje dzieci oddały by wszystko.

    • fiolkafiolka12-08-2012

      popieram w 100 % !

  5. perelka123458perelka12345812-05-2012

    Ja jestem DDA i potrzebuje pomocy.! Nie wiem co mam z tym robić, a bardzo bym chciałą pomóc mojej mamie. Czy jest ktoś kto byłby w stanie mi w tym pomóc.?

    • januszjanusz01-02-2013

      jestem DDD – uzależniony, żona DDA współuzależniona, nasze dzieci(czwórka) to DDA, (czyli szóstka z problemami).
      Jeżeli chcesz pomagać matce to normalne – ludzkie, lecz pomaganie „topiącemu się gdy samemu nie umie się pływać, najczęściej kończy się utonięciem obojga”. najlepiej wezwać pomoc, PO-MOC. Problem jest taki, czy mama chce pomocy i czy ty chcesz to zrobić dla siebie czy dla mamy. moja pomoc dla Ciebie: zapytaj specjalistę terapii uzależnień co z tym fantem masz zrobić. Dacie radę z pomocą łodzi ratunkowej i ratowników, nie bój się pójść do terapeuty – powodzenia – dasz radę
      Janusz, który poszedł do ratowników i fajnie żyje :-) ))

  6. MagdaMagda01-16-2013

    „Rzadko za poczuciem niższości stoi brak wykształcenia czy niezaradność. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. Wyższe”.

    Właśnie zgłaszających się na terapie, bo ci co, się nie zgłoszą to mają kiepskie wykształcenie i kończą w M1. Ja myślę jako córka alkoholika który zniszczył mi dzieciństwo i młodość, mojej mamie życie a teraz sama użeram się z alkoholikiem i sama popijam 2 razy w tygodniu aby móc to wszystko wytrzymać, że alkoholicy to często ludzie którzy nie mogli się w życiu zrealizować i są strasznie nieszczęśliwi albo są po prostu egoistyczni albo socjopaci.
    Na moim przykładzie powiem tak, że poprzez patologię rodzinna biedę, nie zdobyłam wykształcenia jakie chciałam. Było tak źle, że nie było, co do garnka włożyć, nawet suchego chleba też brakowało.
    Mając tylko wykształcenie zawodowe w Pl, po zrobieniu odpowiedniego kursu zajmuje się tu w Niemczech księgowością. Właściwie nie ma dla mnie rzeczy do zrobienia, jeśli jest takla możliwość.
    W Pl byłabym nikim, tam po zawodówce nawet nie chcieli przyjąć na kurs komputerowy albo był taki kurs na magazyn też nie.
    Jednak w Pl kłóciłam się z moim partnerem o alkohol, byłam jego wrogiem Nr.1. On potrafił sobie kupić za ostatnie pieniądze piwko a na drugi dzień nie było na chleb. Oszukiwał mnie i nieodpowiedzialnie wydawał pieniądze, na które, ja też ciężko pracowałam.
    Kiedy tu przyjechałam nie było łatwo, zaczęłam sobie popijać razem z nim i przestałam się kłócić o alkohol. Dziś piję dwa razy w tygodniu nigdy sama a zawsze z nim, nie poświęcam córce dużo czasu. Wiem, że jestem na tej strasznej drodze. Kiedy on nie pije to i ja nie sięgam po alkohol, ale wiem, że to może się zmienić. On pije prawie codziennie, córce nigdy nie poświęcał czasu, nigdy nie czytał jej bajek itd.
    Za to jego wolny czas to alkohol. W zeszłym tygodniu założył się, że będzie pił tylko na weekendy już w poniedziałek złamał dane słowo, wykręcając się, że przekłada dzień picia i w sobotę nie będzie pił. Oczywiście mu nie wierze. Podpisał jednak umowę i za każdy tydzień jest kara finansowa wiec jakiś konsekwencje poniesie jak pieniądze zmienią numer konta. Oczywiście twierdzi, że on nie jest alkoholikiem tylko ja jestem. I że kiedy chce to może przestać tylko jeszcze przez tyle lat nigdy nie przestał. Jak nie ma pracy to od rana jest weekend, ale on nie jest alkoholikiem. Za wszystkie niepowodzenia, choć wynikają z jego decyzji mnie obwinia. Jak zniszczy coś ze złości w domu to mówi że, to też moja wina, bo go zdenerwowałam, absolutnie żadnego problemu nie potrafi rozwiązać a jak się pojawi to chowa głowę w piasek a konsekwencje i rozwiązanie problemu ja muszę przejąć. Najgorzej jest jak ja popełnię mały błąd, wtedy dostaje szału, jak jest trzeźwy to tylko wygaduje bez końca jak pijany to lecą odrazu przeróżne słowa i niszczenie rzeczy w domu. Tu w Niemczech jednak się trochę pohamowuje, bo sąsiedzi tu gdzie mieszkam zgłoszą na policje i nie zakończy się to tak jak w Polsce, czyli bez konsekwencji. W Polsce miałam wszystkie meble porozbijanie, bo wszystko to moja wina. Za to w relacjach z innymi obcymi jest bardzo miły i udaje kogoś innego niż jest.
    Albo utonę w tym bagnie albo go zostawię na razie jednak nie mogę, nie zarabiam jeszcze tak dużo aby, inwestować w swoją firmę i utrzymywać się. Jednak nie wierzę, że on przestanie pić. Ja rzuciłam palenie on nie. Przestaje i zaczyna i tak w kółko.

    • KikaKika05-03-2017

      Ja żyję z DDD, który nie pije ale reakcje ma dokładnie takie same jak Twój mąż alkoholik. Jeśli go nie zostawisz nigdy się niczego nie dorobisz, bo to kula u nogi. Moja mama tak miała. Ojciec pił, rozbijał samochody, wydawał kasę, a mama wiecznie łatała dziury. Odżyła po rozwodzie.

    • ElkaElka03-18-2018

      Trzymam za Ciebie kciuki i Waszą córkę! Świadoma mama to już połowa sukcesu. Nie czekaj na dobry moment bo jutro nie nadchodzi nigdy! Dobry czas jest tu i teraz.

  7. DaisylenaDaisylena01-25-2013

    Tak zgadza sie, sa wspanialymi matkami. Oddalyby zycie itp, a mimo to nieswiadomie krzywdza swoje dzieci.
    Jestem tego przykladem. Moja mama jest swietna, ale nie umie sie przyznac do tego, ze jest DDA i nieswiadomnie
    troche mnie skrzywila. Wrecz powtarza, ze ja mialam, w porownaniu z nie swietna i normalna rodzine, wiec skad sie biora
    moje problemy. Poprostu sobie je wymyslam…

  8. milamila02-26-2013

    Mam 35 lat wspanialego 4letniego synka ktorego krzywdze gdyz jego tata jest
    alkoholikiem chorujacym na depresje. Ja jestem DDA maz tez Ja nie pije
    nie mam takiej potrzeby mam nadzieje iz nigdy nie bede. Widzialam zbyt
    wiele zla jakie wyrzadza alkohol. Nie jestem idealna matka moje stresy
    odreagowuje na dziecku,mam dosc meza nie mam sily mu pomagac wiecej
    on bierze leki i pije piwo codziennie min 2 puszki jest agresywny nie
    panuje na emocjami, slowami, ma hustawki nastrojow. Mam 2 dosyc bliskie
    kolezanki ale nie mam odwagi im o tym powiedziec. Zreszta moi
    rodzice tez nie wiedza nawet brat. Mam ochote odejsc ale boje sie
    gdybym miala wlasne mieszkanie do rodzicow nie chce wracac ale chyba bede
    musiala. Maz ma dwa oblicza dla mnie i syna gdy nie pije jest inny
    ale tak naprawde to taki byc nie chce woli pic. Znam go od bardzo dawna ale
    smutne tak naprawde go nie znam nigdy nie lubil rozmawiac. Ja nie umiem nie
    moge mu pomoc i juz nie mam sily tego robic dla niego liczy sie zdanie
    obcych nie moje. On wierzy iz leki mu pomoga a alkohol odstresowuje (raczej
    oglupia). Synek bardzo kocha tate i uwielbia sie z nim bawic bardzo boje sie
    ze go skrzywdze rozdzielajac ich ale nie widze innego wyjscia. Z mezem
    jest coraz gorzej ostatnio tylko wrzeszczymy na siebie. Jest egoista
    martwi sie tylko o wlasne zdrowie wyolbrzymia drobne dolegliwosci.
    Ciagle ponad to lyka witaminy i czyta o antydepresantach. Mam go
    dosyc kiedys gdy nie pil byl wrazliwym czlowiekiem teraz
    dla niego liczy sie tylko on sam potem syn i nic moze koledzy
    dla towarzystwa. Mnie tu nie ma nie wiem po co tkwie w tym zwiazku?
    Jestem DDA nie chce aby moj syn wychowywal sie w takim domu
    jaki ja mialam…

    • PiotrPiotr03-21-2014

      Do Mila. Jestem DDA mam 45 lat. Wierzę że Wasz synek będzie motywacja abys zaczęła walczyć o wasz związek. Zacznij może od terapii, chodzenia do poradni , na spotkania DDa. Pozdrawiam Piotr

  9. ktoś kto walczy o swojektoś kto walczy o swoje03-05-2013

    Weźcie sie w garsc. Chodzę na terapie juz ponad rok i jak Was czytam to się wkurzam na tę waszą „bezsilność” i użalanie się nad własnym życiem-utrudnionym przez innych. A moze by tak wziąć sprawy w swoje ręce? Widzę, że nikt z dotychczas piszących nie raczył zajrzeć do poradni. Jak nie zrobisz sam/a czegoś dla siebie, to kto inny będzie o to dbał? Powodzenia!

    • nicknick11-04-2014

      Chodzisz od roku na terapię i piszesz „weźcie się w garść” – szybko zapomniałeś/aś jak to jest…Choć też uważam, że najlepszym co zrobiłam 11 miesięcy temu to było zdecydowanie się w końcu na skorzystanie z pomocy w poradni, to wiem, że nie jest to łatwe. Ja kilkanaście lat łudziłam się, że sama świetnie sobie daję radę, aż stwierdziłam, że czas przestać się oszukiwać i trzeba spróbować to przejść z innymi. Jest mi czasem cholernie ciężko, ale powoli widzę małe zmiany. Daleko mi jeszcze do wypracowania „własnej normalności”, ale czuję, że warto jej szukać, że warto było zaryzykować i krok po korku siebie odkrywać (głównie przed samą sobą, ale szczególnie uwalniające jest dla mnie doświadczenie zrozumienia, akceptacji albo po prostu cierpliwości, gdy milczę okazywanych przez ludzi z mojej grupy oraz przez terapeutów). Dziś wiem, że gdybym odważyła się zacząć to moje życie byłoby już ruiną…a tak czuję, że robię postępy by być w końcu naprawdę sobą…

  10. NoweZycieNoweZycie04-01-2013

    Jak zgłosić się do takiej poradni ? chce pomocy, nie uzalania sie nad tym jak jest w domu, a pomocy od osob ktore pomoga mi, bratu i mamie . Przez ojca nasza rodzina sie rozpada, jest alkoholikiem, ktory uwaza ze nie ma problemu a my go mamy.. mieszkam w wielkopolsce, gdzie sa takie poradnie ?

    • agaaga04-12-2013

      ogarnijcie sie troche nazywam sie agata jestem DDA a w dodatku AA moja historia jest bardzo długa ale nie bede o tym wam pisac ja bardzo uzalałam sie nad soba robiłam z siebie wielka cierpietnice myslałam ze cały swiat jest przeciwko mnie i Bóg o mnie zapmniał miałam dwie próby samobójcze juz nie wiedziałam co mam ze soba zrobic .Pewnego dnia postanowiłam ze zrobie wszystko zeby zmienic swoje życie i tak sie stało pozbierałam sie wziełam swój los w swoje rece pierwszy krok jaki zrobiłam poszłam do poradni jestem w trakcie terapi DDA i powoli wraca usmiech i zadowolenie z życa pozdrawiam wszystkich i pamietajcie nie poddawajcie sie idzcie do specjalisty świat jest piekny pa pa

      • M.KrakM.Krak06-08-2013

        Jestem DDA (dziadek/ ojciec alkoholicy maxymalni) – dramat był, szczególnie jeśli chodzi o ojca. Oczywiście, że uciekamy od ludzi, jesteśmy inni, musimy mieć jakąś odskocznie bo inaczej nie wiadomo (jak żyć?). Ja mam muzykę i film – jak to żona mówi zajmuje się tym zawodowo! (śmiech). Zresztą żona nie ma łatwo ze mną (ja oczywiście nie piję nic). Ale dajmy spokój z terapią, wszystko jest na chwilę, nie zmienimy całego życia przez krótki czas (nawet rok/ dwa lata terapii nic nie da w całym rozrachunku) – ja mam 37 lata i przestałem się użalać, niedługo będę miał drugie dziecko (córeczka, mam już super syna 13 letniego). Ktoś jest DDA, inny ma inne zespoły, popatrzmy na ludzi, w każdym coś siedzi! Wszyscy chodźmy po terapiach (terapeuci to też większość DDA). Ludzi żyjcie normalnie, nie dajmy się ogłupić!

        • nicknick11-04-2014

          M.Krak – myślę, że każdy ma swoją drogę – mi terapia pomaga, tobie jest może niepotrzebna, bo rodzina daje ci kopa. To i to może być ok. Terapia chyba nie ma zmieniać mojego życia, bo ono jest jakie jest, ale ma zmienić mnie…i czuję że to się dzieje. Przed terapią nawet z własnym mężem nie potrafiłam rozmawiać o moich słabościach, potrzebach, oczekiwaniach. Nawet przed nim nie byłam sobą i udawałam kogoś kim nie jestem. Po 11 miesiącach jest inaczej…jeszcze nie tak, jakbym chciała, ale czuję, że nasza relacja się pogłębiła i jest bardziej prawdziwa, bo otwieram się przed nim coraz bardziej. Może jeszcze nie ufam mu w pełni, ale w końcu zaczynam wierzyć, że może mnie kochać taką jaką jestem tak naprawdę…przed terapią czułam tylko, że go oszukuję i że nie jestem warta żadnej miłości…To co jest teraz to dla mnie ogromny postęp.

  11. AneroidAneroid05-16-2013

    Mam DDA. I to jest dziwna.. choroba? Nadana mi bezpośrednio przez mojego ojca. Dzięki niemu też mam takie a nie inne spojrzenie na życie, np uważam, że niektóre osoby nie powinny mieć dzieci. Np ja. I zdając sobie z tego sprawę czuję ze nie postępuje samolubnie powołując na świat nowe życie będąc sama na to kompletnie nieprzygotowana. Swoją drogą nie sądzę, że można się do tego przygotować. Moja rodzina ma w swojej historii chyba tylko sam alkoholizm. Postanowiłam, że na mnie to się skończy. I jestem dumna ze swojej decyzji. Mój ojciec odebrał mi tak wiele, ale dał mi też ogromnie dużo doświadczenia. Wiem jakiego mężczyzny nie powinna szukać. Właściwie to już nie muszę, bo znalazłam wspaniałego, który tak jak i ja nie chce mieć dzieci. Oboje jesteśmy już dorośli, żeby było jasne :) Powiem tak… DDA potrafi przeszkodzać w życiu. Często zastanawiam się co by było gdyby mój ojciec był inny. Jednak tego się już nigdy nie dowiem. Zauważyłam też jak ludzie łatwo oceniają innych i bagatelizują problem DDA. Tak jak w artykule, widzą to co jest na zewnątrz, nie w środku. Przykro mi, gdy to wszystko co przeżyłam sprowadzane jest do …nie wiem… roli mojego wyobrażenia o moim dzieciństwie, o koszmarze, który sobie wyśniłam. Albo jeszcze lepiej do wymówki. Zawsze mówię do takich ludzi: Przeżyj to co ja, a wtedy pogadamy. I niekiedy po cichu (bo mściwa czasem jestem) gorąco im tego życzę.

    • nicknick11-04-2014

      Rozumiem cię całkowicie, ale w jednym się różnimy – ja może bym nie życzyła nikomu, żeby przechodził przez te cierpienia co ja, ale za większość jestem wdzięczna, bo sprawiły, że jestem taka jaka jestem.

  12. agatonagaton10-17-2013

    hej, moj ojciec byl super facetem (jak byl trzezwy…), niestety kilka lat temu zapil sie na smierc. z powodu jego choroby alkoholowej czesto brakowalo nam pieniedzy, matka pracowala na pelny etat zeby utrzymac rodzine (mam dwojke rodzenstwa). w koncu gdy bylam nastolatka ojciec wyniosl sie do swoich rodzicow, kontakt zlapalismy dopiero po kilku dobrych latach (chociaz dalej pil). mimo iz jako dorosla kobieta rozumiem moja matke doskonale -tez wywalilabym z domu partnera ktory w dzien wyplaty znika na tydzien lub dwa a jak wraca pijany to z pretensjami- ale przez to ze probowala zarobic na jako takie zycie nigdy nie miala czasu dla nas. nigdy nie uslyszalam od niej pochwaly. w podstawowce mialam zawsze swiadectwo z paskiem ale zawsze slyszalam ze tak ma byc, a jak zlapalam jakas dwoje to od razu pretensje. zawsze wszystko robilam zle, poczawszy od zmywania naczyc, az ponakrywanie do stolu. zawsze sie irytowala i mowila ze zle cos robie i najczesciej konczyla sama majac do wszystkich pretensje ze nikt jej nie pomaga (do dzis co roku w czasie swiat!). generalnie rzecz biorac jak wynika z powyzszego opisu moja mama nosila portki w tym zwiazku, a ojciec taka dbrotliwa pierdola usunal sie w cien. w zwiazku z tym wszystkim mam jakis dziwny sposob postregania swiata. chce miec swoje niezalezne zycie, mieszkam w innym kraju, a jednak caly czas mysle co by mama na to powiedziala (mam prawie 30 lat!). do tego zawsze laduje sie w zwiazki z zonatymi/zareczonymi starszymi ode mnie mezczyznami, jakos nie potrafie dostrzec mezczyzn w moich rowiesnikach. marzy mi sie rodzina i dzieci (zawodowo zajmuje sie dziecmi), ale jakos nie potrafie utrzymac mezczyzny na dluzej przy sobie i chyba fakt ze oni wszyscy juz sa zajeci sprawia, ze czuje sie bardziej zrelaksowana, nie martwie sie ze na mnie bedzie spoczywac cala dopiwedzialnosc za ten zwiazek. strasznie mi ci moi rodzice namieszali w glowie…. nawet nie do konca jestem pewna czy to alkohol jest przyczyna, ale gdyby nie to mysle ze moje zcie wygladaloby zupelnie inaczej! sama jak mam problem to ide sie upic, ale wiem ze to tylko na chwile, bardziej zeby isc ze znajomymi i im sie wyzalic. przepraszam za przydlugi opis ale fajnie sie pisze gdzies gdzie nikt mnie nie zna, nie rozmawiam z nikim na te tematy….

  13. pATpAT11-11-2013

    powiem tak nie DDa zostanie w przyszłości alkoholikiem wiem sam po sobie mam 25 lat i pije hmm raz w roku na swoich urodzinach na innych zabawach po prostu to co wypije to wyskacze na parkiecie a ostatnio nawet wcale nie pije bo moja mama zmarła z tego powodu nie dawno i mam jakiś odrzut

  14. dorotadorota12-18-2013

    dda często mają problemy z poczuciem wartości, bo ich problemy przez wiele lat były traktowane jako mniej ważne, bo zawsze królował temat rodzica alkoholika

  15. annnnnnnaannnnnnna01-05-2014

    ja tez jestem dda nadal mieszkam z rodzicami i oczywiście obydwoje nadal piją. jestem na etapie szukania jakiejkolwiek pomocy bo zaczełam sobie uswiadamiac ze jest ze mną coraz gorzej. jestem z chłopakiem i coraz czesciej na nim wyładowywuje swoje złosci i awantury rodziców przeciągam na robienie wyrzutów jemu. ale nie wyobrazam sobie mowienia o moich problemach obcej osobie. Naprawde jest to ciezkie i boje sie ze jezeli nie podejme terapi w przyszłosci moje dzieci bedą cierpiec bo nie zapanuje nad sobą. jezeli ktos mógłby mi poradzic jakie pierwsze kroki mogła bym podjąc w kierunku leczenia to proszę o wpis.

  16. onaaaonaaa03-25-2014

    ja jestem DDA z dziada pradziada,mąż DDA, alkoholik i lekoman. Mam własne mieszkanie (rozdzielność majątkowa) ale jestem tak współuzależniona, że nie potrafię się wyprowadzić-w tamtym mieszkaniu mam wszystko od a do zet, łacznie ze zmywarką, a moje plany na przyszłośc to popełnić samobójstwo, zarabiam bardzo dobrze…ale nie mam w nikim wsparcia, w nikim, własna matka, która znęcała się nade mną psychicznie , dalej to robi, a ma już 70 lat…..ale jestem pokręcona,

  17. Zraniona:(Zraniona:(04-14-2014

    ja tez jestem dda,moj ojciec pil i robil awantury mamie,czesto dochodzilo do rekoczynu.Nas dzieci nigdy nie bil,ale tez nigdy z nami nie rozmawial,mama byla zawsze zjeta praca i tez nie poswiecala nam duzo czasu.Do dzis pamietam niektore sytuacje i przykre zdarzenia z dziecinstwa a mam juz ponad 30 lat.Moim problem jest przede wszystkim niskie poczucie wartosci,ciezko sobie z tym radze,chociaz wiem ze tak nie jest i wiem ze jestem osoba wartosciowa.Ale niestety to wynioslam z domu.Ciezko mi znalesc chlopaka,moje wszystkie zwiazki koncza sie zle…nie potrafie stworzyc dluzszej relacji z mezczyzna,nie potrafie sie otworzyc i szczerze porozmawiac z facetem bo od razu mysle ze on kiedys bedzie taki jak moj ojciec i ze mnie skrzywdzi.Zawsze upiekszam moje zycie mowiac ze w domu jest i bylo fajnie,nikomu sie nie przyznalam ze moj ojciec jest alkoholikiem.Po prostu sie tego wstydze i mysle ze bede oceniana za to jakiego mam ojca i ze o mnie tez tak pomysla.Od niedawna zaczelam wiecej czytac o dda i w najblizszej pszyszlosci chcialabym sie wybrac na terapie.

  18. lokalnalokalna05-06-2014

    Mój partner jest Dda, jeździ na terapię, jest to dość intensywna pomoc, poniewaz sa to wyjazdy na calty tydzien, po czym wraca i jest zadowolony z tego, ze uczestniczy, ale smutny… Jestesmy ze soba niecaly rok, wiec stosunkowo krótko, dlatego teraz gdy jest na tej terapii podejmuje różne decyzje, ktore sa dla mnie bolesne, ja chce mu pomoc, chce przy nim byc, ale tez mam do niego złosc, ze nie zawsze chce ze mna rozmawiac, ma zmienne nastroje a przede wszystkim zmienne zdania, ktore wplywaja na nasza przyszlosc. Czy powinnam to przeczekac, dac mu spokoj, nie pytac, tylko czekac na jego odzew, on powatpiewa w to, ze bedzie dobrze i nie wiem co z nami, czy to moze byc dzialanie terapii… Jestem smutna i nie wiem co robic… moze piwinnam to lepiej zrozumiec , dac mu czas… Pomóżcie, dajcie mi jakas recepte !

  19. zydowski onedzydowski oned09-17-2014

    Ten artykuł jest kłamliwy i wrecz napisany przez ignoranta i człowieka chorego na alkoholizm. Jak można napisać ze „że w Polsce żyje około 1,5 miliona dzieci alkoholików.” a potem dołożyć zdanie że „Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) stanowią około 40 proc. dorosłej populacji Polaków” Według autora tych słó to w tej chwili w Polsce żyje ok 11 mln ludzi. Chyba że , chyba że autor mówi że w Polsce żyje 11 mln Polaków a reszta to nie Polacy a reszta to nie Polacy. Tyz tak może być ale to to już jest faszyzm.
    Poważnie to gościowi popieprzyło się dokładnie. Pewnie za dużo wychlał.

    • Red.DotRed.Dot10-28-2014

      Do „Zydowski Oned” – trollujesz ubliżając autorowi i nie wnosząc swoją wypowiedzią żadnych wartości. Jesteś spostrzegawczą osobą, ale niestety udało Ci się popełnić błąd w rozumowaniu. Popatrz sobie na treść i pomyśl:
      1. „DDA” to nie tylko osoby których którykolwiek z opiekunów pił – to osoby z „rodzin dysfunkcjonalnych” co faktycznie może stanowić 40% społeczeństwa, bo jak niektórzy ludzie mawiają – „Nie ma domu bez wyłomu”.
      2. „… 1,5 miliona dzieci alkoholików” – tu autor bezpiecznie nie użył określenia DDA.
      Tak więc jedno i drugie nie jest bezpośrednio powiązane. Nie mam pewności jak udało Ci się wyliczyć „ok 11 mln ludzi”. Prawdopodobnie, poprzez założenie, że każde dziecko ma dwoje rodziców i to jest ok, ale nie każde dziecko jest jedynakiem. Jeśli tak wyglądały Twoje wyliczenia oparte na logice, no to wybacz, ale to jest błąd, a Twój atak jest przejawem ignorancji.
      Tak dla jasności – moja wypowiedź nie jest tak naprawdę skierowana do Ciebie, lecz do osób które czytając ten artykuł zbłądzą do Twoich bzdurnych wycieczek personalnych. Więc nie mam zamiaru podejmować dalszego dialogu z Tobą.

      P.S. Nie jestem autorem tego artykułu, jestem DDA.

  20. AgnieszkaAgnieszka01-08-2016

    I ja jestem DDA… Grunt to umieć sobie z tym poradzić. Jedni nie widzą żadnego problemu ( tym właśnie zazdroszczę) i ci, którzy niestety go widzą i cała przeszłość nie daje normalnie funkcjonować. Mój ojciec pił odkąd pamiętam… Na codzień był cudownym mężczyzną, czułym, opiekuńczym, troskliwym… Gdy sięgał po kieliszek zmieniał się nie do poznania – o 180 stopni. Był agresywny, krzyczał, wyzwisk nie było końca… Nawet 2 razy uderzył… Moja rodzina chciała się od tego uwolnić, ale nikt nic z tym nie robił a on dalej brnął w ten alkoholizm. Mogłam liczyć na pomoc przyjaciół i jeden z nich powiedział mi, że nieodzownym elementem jest w naszym wypadku pomoc psychologa. Postanowiłam udać się na terapię. Polecono mi Pana Tomasza Maryńczaka z Centrum Psychoterapii Vide w Warszawie. Mogę tylko powiedzieć, że nie spodziewałam się takich efektów terapii… Dlatego będę polecać każdemu to miejsce bo wiem, że terapia jest w stanie pomóc (wcześniej byłam sceptycznie do tego nastawiona, ale powiedziałam sobie – nie mam przecież nic do stracenia!) . Pamiętajcie – niewolno się nigdy poddawać! Dajcie sobie pomóc.

  21. jaja01-26-2016

    oczywiscie ze mozna sobie z tym poradzic, wiadomo co bylo to bylo, czas leci do przodu i ma sie wlasne zycie i rodzine.Cala gorycz dzieci DDa nie jest przelewana na rodzine to jest wrecz odwrotnie jest tej milosci jak najwiecej…Gorzej jezeli nie ma sie wsparcia ,rodziny obecnej bo maz/czy zona kontynuuje DDA

  22. JaninaJanina06-25-2016

    Moj tata pil czasem dosc sporo i byl agresywny. jako dziecko kiedy cos nawalilam, slyszlam uwagi „wiadomo to cala ja” lub ze jest glupia,kiedy byl pijany mama siedziala i sluchala dla spokoju gdyz kazde sprzeciwienie, klotnia z jej strony mogla skonczyc sie dla niej pobiciem. Widzialam raz jak tata stoi i bije piesciami mame, raz zareagowalam i tez dostalam ze zalalam sie krwia na twarzy, lub ojciec zagrozil mi ze jak sie bede wtracac w jego sprawy i mamy to nam obu pokaze. Nieraz w swoim pijanym monologu, zaleniu sie na swoja rodzine, przezywal mame od kurw, szmat itp. (mama miala ojczyma pijaka ktory znecal sie nad nia i rodzina). Nieraz bylam bardzo zestresowana w domu kiedy ojciec wypil serce walilo mi i balam sie nawet wydzwanialam po kogos znajomego czy by nie odwiedzil nas byle ktos jescze byl w domu..Bywalo ze po pracy poszlam spac a tata mnie obudzil i dal mi 5 min. by jechal mu po alcohol bo jak nie to nam pokaze. Trzeba bylo tez uciekac z domu to do rodziny to gdzies sie podziac caly dzien i wrocic pozniej az tata wytrzezwieje. W miedzyczasie jak doroslam i w dalszym etapie zycia chialam sobie ulozyc zycie z mezczyzna. Moje wady to ze nie umie zaufac mezczyznie uwazam ze mezczyzni zdradzaja w wiekszosci, kolejna wada to jestem zakompleksiona i mam wrazenie ze wszyscy sie na mnie patrza wiec np. nie ubiore sie ladnie bo wiem ze jestem atrakcyjna ale nie umiem przyjac tego patrzenia sie na mnie mezczyzn i nie moge sie zrelaksowac dlatego ubieram przewaznie luzne zwykle ciuchy. W zwiazkach bylam zazdrosna i podejrzliwa chociaz czasem okazalo sie ze mialam racje poznany facet mial inne kobiety bedac ze mna..Dzis mimo wieku dojrzalego kolejna relacja mi sie rozwalila dojrzaly facet nagle mnie zostawil mimo ze wszystko sie wzglednie ukladalo oznajmil ze nie zaskoczylo miedzy name i wseksie tez. Co mnie zdziwilo bo ja lubie seks ale on zaznaczyl ze nie mam orgazmu. Stracilam nadzieje ze istnieje milosc,ze sa wierni mezczyzni ze mozna dzis z mezczyzna ulozyc sobie zycie. Do tego zawsze uwazalam ze cechy jakie mam sa wartosciowe,otoz moje zalety to jestem niebrzydka, pracowita, lubie porzadek, umie naprade kochac jestem wierna i oddana w seksie zawsze gotowa i np. nie uznaje seksu analnego ale jestem otwarta na rozne pozycje, seks oralny itp. moge czesto sie kochac lubie seks. Mimo tych cech mezczyzni odchodza lub napotykam kobieciarzy, nieodpowiedzialnych i niedojrzalych na to tez wyglada. jestem bardzo samotna osoba nie potrafie spotykac sie na randki np. z internetu na seks a przekonalam sie ze chodzi zwykle o seks a ja nie umiem z kims isc do lozka bez uczuc i chce staly zwiazek. Napotkani mezczyzni mowia mi ze nie sa gotowi na stala relacje a maja powyzej 40 i 50 lat.. Czuje ogromne rozczarowanie zyciem, bo chcialam zalozyc rodzine i miec normalny dom. Dzis mam lepsze relacje z ojcem on sie zmienil ostatniemu poprawilo sie moje zaufanie do mezczyzny bardziej dbam o siebie staralam sie byc w porzadku kobieta dla mojego ostatniego faceta ale mnie itak zostawil. Patrze na inne kobiety grube, brzydkie i te piekne i mlodsze i starsze ktore wiem ze sa ogolnie szczesliwe w zwiazkach i zastanawiam sie w czym sa lepsze ze ich mezczyzna chce z nimi byc a niezawsze sa one idealami chodzacymi, a to maja trudny character a to sa zazdrosne to chca rzadzic w zwiazku. moze po prostu mam byc samotna kobieta i polubiec samotnosc..Znajomi jak maja czas to sie widzimy ale kazdy ma swoje zycie ja tez nie mam tak pieniedzy zeby uzywac jezdzic na wycieczki itp. w sumie praca i dom i samotnosc to moje codzienne zycie.

  23. lajkalajka10-05-2016

    Ja się zdecydowałam po prostu na terapię. Poszłam pewnego dnia do Centrum Terapii Wiosenna w krakowie i powiem szczerze, że mi to pomaga otworzyć się na świat.

    • dariadaria11-07-2016

      Takie miejsca są świetne. Pomagają tam ludziom rozwiązać swoje problemy, odnaleźć nadzieję, siłę i wiarę we własne możliwości… coś o tym wiem…

  24. elwiraelwira11-08-2016

    Ja byłam na terapii w Centrumterapiiwiosenna.pl bardzo wartościowe miejsce, bardzo wartościowe spotkania. Idealne dla osób, które żyją z piętnem nieudanego dzieciństwa.

  25. WhasiaTizWhasiaTiz01-28-2017

    asd

Leave a Reply to WhasiaTiz Click here to cancel reply.